piątek, 20 grudnia 2013

Rozdział 31

Draco i Harry spojrzeli na siebie przerażeni. Pansy w tym czasie patrzyła przed siebie.Robiła to zawsze, gdy nad czymś myślała.
-Skaczcie na smoka-rozkazała, a chłopcy zwrócili swój wzrok w jej stronę. Widząc jej groźną minę wykonali jej polecenie zaraz za nią. Jednym zaklęciem rozwali łańcuchy, którymi przykuty był smok i już po chwili  lecieli ponad ulicą Pokątną. Lecąc nad jakimś jeziorem zauważyli, że smok zaczyna zwalniać, więc skoczyli lądując w wodzie. Wychodząc na brzeg, Harry chwycił się za bliznę i syknął z bólu. Malfoy już wiedział, że Potter przestał się kontrolować.
-Kolejny horkruks, on jest w Hogwarcie-oznajmił Wybraniec.
-Skąd...?-zapytała Pansy, jednak zamilkła, widząc spojrzenie Dracona.
-Jak ty się chcesz tam niby dostać?-zainteresował się blondyn.
-Możemy jakoś to zrobić, ale potrzebna nam będzie Hermiona-stwierdził Gryfon.
-Zapomnij. Hermiony w to nie wmieszasz.
-Chcesz się z nią szybko zobaczyć? Już jako wolny człowiek?
-Jeśli choćby jeden włos jej z głowy spadnie, obiecuję, że zamienię Twoje życie w jeszcze większe piekło.
-Głupi nie jestem. Gdy tylko nam pomoże Pansy  odstawi ją do kwatery.
-Kiedy niby chcesz to zrobić?
-Jak najszybciej.
Harry i Draco spojrzeli wyczekująco na Pansy, która tylko kiwnęła głową, chociaż po jej minie było widać, że jest z tego zadowolona. Po chwili, która dłużyła się niemiłosiernie, dziewczyna złapała ich za ręce i teleportowała na obrzeża Londynu. Malfoy poznał w jednym z domów stary dom Blaise'a. Wyglądał zupełnie jak kiedyś. Wiedział, że Zabini nienawidził w nim przebywać. Kiedy Parkinson przeszła przez podwórko, w oknie pojawiła się postać starszego mężczyzna z siwą brodą. Ślizgon i Gryfon zorientowali się, że ma ona odstraszać wszystkich, którzy tu przyjdą. Mężczyzna wyglądał na typowego człowieka, który w czasie starości nie chce towarzystwa i nie jest chętny do rozmowy. Czarnowłosa podeszła do drzwi i wyciągnęła różdżkę. Po wypowiedzeniu jakiegoś zaklęcia, którego chłopcy w życiu nie słyszeli weszli do środka. Dziewczyna kazała Harry'emu i Draconowi zostać w holu i sama weszła dalej.
-Zabini, ty idioto!-usłyszała i już po chwili Hermiona stała tuż przed nią.-Pansy?-zdziwiła się.
-Nie, mój duch.
-Bardzo śmieszne. Draco też jest?
-Czeka razem z Harrym w holu. Mamy do Ciebie prośbę.
-Tak?
-Lepiej będzie jak Harry Ci powie-po kilku sekundach w kuchni, w której Pansy i Hermiona siedziały wszedł Harry i Draco. Blondyn od razu podszedł do Hermiony, stojącej przy blacie i chwycił w ramiona. Pocałował ją w usta, zaraz po tym jak uśmiechnęła się na jego widok.
-Tęskniłem-szepnął tuż przy jej ustach.
-Ja też. Nawet nie wiesz jak bardzo.
-Herm-odezwał się Harry, a dziewczyna odwróciła się wciąż tuląc do Ślizgona.-Pomóż nam.
-W czym?
-Musimy się dostać do Hogwartu i tam coś znaleźć, a ty znasz to miejsce jak własną kieszeń.
-Nie musisz tego robić jeśli nie chcesz-stwierdził Draco.
-Pomogę Wam-odpowiedziała Hermiona ignorując wypowiedź chłopaka.
-Zaczekamy do wieczora, okey?-zapytała Pansy. Każdy się z nią zgodził.-A Blaise gdzie jest?
-Siedzi u siebie, bo znowu coś mu się w głowie poprzestawiało. Jak chcesz to do niego idź. Może z Tobą pogada.
-Harry, chodź ze mną-Gryfon posłusznie ruszył za nią, zostawiając Ślizgona i Gryfonkę samych. Szatynka wtuliła się mocniej w chłopaka i uśmiechnęła się.
-Kocham Cię, skarbie-szepnął Malfoy i pocałował dziewczynę w czubek głowy.
-Ja Ciebie też. Ale muszę Ci coś powiedzieć.
-Co takiego, kochanie?
-Chciałbyś mieć dziecko?
-Dziecko?
-Dziecko. Taka cząstka Ciebie i na przykład mnie.
-Pewnie, że bym chciał. Ale tylko z Tobą, misiu. Ale to dopiero po wojnie. Teraz jest zbyt niebezpiecznie.
-A gdybym Ci powiedziała, że jesteś ojcem?
-Ucieszyłbym się. I zrobił wszystko, żebyście byli bezpieczni.
-Chodź ze mną-poprosiła, a chłopak ruszyła za nią. Kiedy tylko weszli do jej pokoju, blondyn uśmiechnął się na widok kołyski, stojącej w rogu pokoju. Dziewczyna podeszła do niej i wyciągnęła małego chłopczyka, którego podała Malfoy'owi. Jego uśmiech pogłębił się jeszcze bardziej, gdy dziecko ukazało swoje szaro-błękitne oczy. Były zupełnie takie jak Ślizgona.
-Jaki on jest mały. Tak właściwie, to...?
-Scorpius Draco Malfoy-odpowiedziała Hermiona zanim Draco dokończył swoje pytanie.
-A czy ty zgodzisz się zostać panią Malfoy?
-Czy ty mi się właśnie oświadczyłeś?
-W rzeczy samej. I liczę, że się zgodzisz-stwierdził blondyn wywołując na twarzy Hermiony większy uśmiech. Podeszła do niego bliżej i złożyła na jego ustach namiętny pocałunek, który miał być jej zgodą. Chłopak jedną ręką objął ją w talii i przyciągnął jeszcze bliżej, a w drugiej trzymał swojego syna. Teraz wiedział, że nigdy nie pozwoli, żeby ktoś powiedział mu, że jest podobny do ojca. Teraz czuł, że nawet wojna niczego mu nie zabierze, bo ona zawsze będzie przy nim. Ona czuła, że przy nim wszystko będzie inne, że nawet teraz jest najszczęśliwsza na świecie, mając go przy sobie. Mały chłopczyk uśmiechnął się do rodziców, kiedy Ci oderwali się od siebie. Pomimo, że Scorpius miał tylko dwa miesiące uśmiechał się jak dwulatek. Po półgodzinie ona i Draco siedzieli w salonie razem z Harrym, Pansy i Blaisem. Malfoy wciąż nie mogąc nacieszyć się synem trzymał go w ramionach co jakiś czas całując czule w czółko. Szatynka zastanawiała się, gdzie zostawić Scora na czas ich nieobecności. Do głowy przychodziła jej tylko Fleur i Tonks. Obydwie były w ciąży i nawet gdyby doszło do jakiejkolwiek bitwy, one  zostałyby w domu. Malfoy cały czas upierał się, że w takiej sytuacji i ona powinna zostać. Gryfonka nie miała nawet takiego zamiaru. Razem z Pansy przed dziewiętnastą przeteleportowały Scorpiusa do Muszelki, gdzie Fleur z chęcią zajęła się nim. Poszukiwania horkruksa Voldemorta wcale nie były takie łatwe, jak myśleli na początku. Pomimo, że mieli Mapę Huncwotów i Hermionę poszukiwania zajęły im trzy godziny. Samo wykiwanie rodzeństwa Carrow zajęło półgodziny. Po przeszukaniu całego Pokoju Życzeń Crabbe i Goyle postanowili dać nauczkę Malfoy'owi i podpalili Pokój, w którym byli. Po zniszczeniu Diademu Ravenclaw Harry, Draco i Blaise starali się znaleźć węża Riddle'a, a Hermiona i Pansy pomagali McGonagall w przetransportowaniu uczniów do Hogsmead, skąd mieli udać się do Londynu. Po tym jak w zamku zostali tylko uczniowie siódmych klas, nauczyciele, Zakon Feniksa i Śmierciożercy, Hermiona i Pansy rozdzieliły się, aby pomóc Potterowi, Malfoy'owi i Zabiniemu.
-O, kogo moje piękne oczy widzą-Hermiona, która biegła korytarzem w stronę błoni usłyszała za sobą czyiś głos i kiedy się odwróciła ujrzała Theodora Notta mierzącego w nią różdżką.
-Nott, ja to bym nie powiedziała, że masz piękne oczy, ale to kwestia gustu-zakpiła, patrząc na rosnącą w oczach Ślizgona nienawiść.
-Wygadana żeś się zrobiła. Ciekawe czy to zasługa Malfoy'a, czy Twojego kolejnego sponsora-w oczach Gryfonki zapłonęła istna chęć mordu. Jednak fakt, że tuż za Nottem pojawił się Draco, który widocznie usłyszał ostatnią część rozmowy, bo na jego twarzy wymalowała się złość.
-Oj, Nott, Nott-chłopak odwrócił się ku blondynowi, który uśmiechnął się na jego widok ironicznie.-Moja narzeczona nie jest jakąś tanią Ślizgonką, w odróżnieniu od Ciebie-warknął i przyłożył Theodorowi pięścią w nos. Chłopak chcą mu oddać podniósł rękę, ale po chwili wylądował trzy metry za sobą.-Nic Ci nie jest?-zapytał Malfoy podchodząc do dziewczyny i przytulając ją.
-Wszystko okey.
-Wróć do Londynu.
-Nie, Draco. Chce być przy Tobie.
-A ja chce gwiazdkę z nieba i własną drużynę Quidditcha. Jakoś tego nie mam. Masz być bezpieczna i  w Londynie będziesz.
-Ale ja nie chce tam być.
-Salazarze, ale ty jesteś niezonośna.
-Polecam się na przyszłość. Drętwota-krzyknęła, a Yaxley padł na ziemię obok Notta.
-Masz mi obiecać, że nic Ci się nie stanie.
-Obiecuję, ale tobie też ma nic nie być.
-Jestem Malfoy'em. Nic mi nie będzie. Obiecuję-szepnął i pocałował ją  namiętnie. Oddała go, tak jakby miała wrażenie, że to ich ostatni pocałunek. Ale czy to będzie ich ostatni pocałunek nie wiedział nikt. Oboje szli w stronę błoni. Według planu Draco znów miał udawać, że oszukał Pottera i wyciągnął z niego informacje, które miały przydać się Voldemortowi. Riddle z pewnością mu uwierzy, jeśli opowie o jego horkruksach i o tym jak Wybraniec chce go zniszczyć. Dla samego Harry'ego te informacje nie była aż tak ważne. Pod względem wiary Czarny Pan był na tyle głupi, aby wierzyć, że Draco wciąż jest wierny Mrocznemu Znaku, który miał na lewym przedramieniu. On jednak, dzięki Snape'owi nie odczuwał jego skutków. Dziewczyna odeszła w lewą stronę, zmierzając ku Harry'emu i Blaise'owi, którzy rozglądali się za czymś. Malfoy natomiast przekroczył mury zamku, gdzie stał Voldemort i kilku jego najważniejszych sługusów. Czuł jak strach bierze górę nad innymi uczuciami i każdy krok stawał się cięższy. Wziął głęboki oddech i przybrał obojętną minę. Voldemort stał wraz z jego ojcem, Dołohovem, Bellatrix i jej mężem. Lestrange widząc Ślizgona podbiegła do niego i przycisnęła do muru z różdżką na jego gardle.
-Puść mnie, idiotko!-warknął na nią.
-Czemu włamałeś się do mojej skrytki u Gringotta?
-Oj, od razu włamałeś. Włamanie byłoby w tedy, gdybym nie miał klucza, a że miałem to wszedłem.
-Po co?
-Bo mi się nudziło. A co wolałaś, żeby to Potter tam sam wlazł i zabrał prawdziwy pucharek? Tak przynajmniej myśli, że zniszczył jeden więcej. A co do smoka, to Parkinson wymyśliła, żeby się na nim przelecieć, nie ja.
-Dureń!
-Dzięki, ja Ciebie też lubię.
-A Granger?
-A Granger będzie sobie żyła w świadomości, że zmarłem jako kochający ją chłopak.
-Trudno, mówi się cóż. Możesz puścić?
-Jaką mamy mieć pewność, że nie jesteś szpiegiem Zakonu.
-Salazarze, aleś ty nieufna. Mam Mroczny Znak, gdybym był szpiegiem nie byłby tak widoczny-stwierdził podwijając lewy rękaw swojej koszuli. Na przedramieniu widniał Mroczny Znak. Był doskonale widoczny, podobnie tak, jak u innych Śmierciożerców. Chłopak w duchu sam się zdziwił, że może być aż tak czarny i to szczególnie u niego. Nigdy nie był prawdziwym Śmieriożercą. Nie robił tego dla siebie, tylko dla matki i Hermiony. Teraz dla nich obu i Scorpiusa. Wiedział, że tylko tak zapewni im ochronę Zakonu. Bellatrix puściła go, a Voldemort przyjrzał mu się uważnie. W tym momencie dziękował Snape'owi za jego upartość w stosunku do jego lekcji oklumencji i przekształcania wspomnień.
-Panie-usłyszał i obejrzał się za siebie. Hermiona Potter stała za nim i uśmiechała ironicznie na jego widok. Voldemort dał jej znak, że słucha skinieniem głowy.-Potter kręci się razem z Zabinim przy lochach. Sądzę, że wiedzą o Nagini-oznajmiła dziewczyna.
-Draco się nimi zajmie. A ty mu pomożesz-nakazał Lord i oddalił się ze swoimi podwładnymi. Potter i Malfoy patrzyli sobie nawzajem w oczy, w których widać było tylko nienawiść.
-Idziemy-zarządziła Gryfonka i ruszyła do zamku. Chłopak chcą nie chcąc musiał iść za nią. Kiedy doszli do lochów ujrzeli Harry'ego i Blaise'a. Blondyn idąc za siostrą Wybrańca skinął głową na znak, żeby ją oszołomili, co też zrobił Zabini.
-Widzieliście Hermionę?-zapytał stając obok nich.
-Tak, jest cała i zdrowa. No, nie licząc zadrapania i siniaka na ramieniu-stwierdził Potter.-Ma któryś z Was zegarek?
-Nie. Ale w Pokoju Wspólnym chyba wisiał, nie, Blaise?
-Taa, chyba-odpowiedział.-Trzeba jej wyczyścić pamięć-oznajmił, wyciągając różdżkę.-Na wszelki wypadek.
-Tak trochę dziwnie. Ja się nie czuję, żeby to była moja siostra.
-Na Twoim miejscu też bym nie czuł-zaśmiał się Draco i kiedy Blaise wypowiedział formułkę zaklęcia usuwającego pamięć, on wypowiedział hasło do Pokoju Wspólnego i weszli do środka.-To gdzie może być ten wąż?
-Na pewno w jego starym dormitorium-odpowiedział Harry.
-A gdzie ono jest?
-A gdzie ty miałeś dormitorium?
-Żartujesz sobie ze mnie. Spałem w dormitorium po Riddle'u?
-Przykro mi. Pokazuj drogę-blondyn ruszył po schodach, a Gryfon i Zabini zaraz za nim. Dotarli do jednych drzwi i otworzyli je lekko. Przy łóżku leżała Nagini w przeźroczystej kuli. Cała trójka wiedziała, że ta kula ma ją chronić przed Harrym.
-To czarno-magiczna bańka i zbić ją można tylko za pomącą Avady-stwierdził Malfoy.
-Dobra, to który z nas ma ochotę to coś zabić?
-Może ty? W końcu to Twoje zadanie.
-Jakoś mi się nie chce.
-Ja to zrobię-przerwał im Blaise.-A macie pomysł co później? Nie mamy czym jej zabić.
-Są tu zaklęcia zabezpieczające?
-Są. Dość sporo nawet.
-A na Szatańską Pożogę?
-Też.
-Czyli plan taki. Blaise rzuci Avade, ja rzucę pożogę, kiedy będziemy na zewnątrz.
-A jeśli to jej nie zabije?
-Przy tym nie ma prawa żyć. To jest zbyt silne zaklęcie. Hermiona mówiła, że w średniowieczu, czarownice używały tego, żeby zabić złe omeny. Nie wiadomo ile w tym prawdy, ale zawsze jakaś jest.
-To wychodźcie-całą trójką wyszli za drzwi i na początek Blaise rzucił na kulę Avade Kedavre, a na koniec Harry podpalił pokój. Zaraz potem Potter syknął z bólu i osunął się po ścianie.
-Jest coś jeszcze-powiedział Wybraniec, gdy przed jego oczami mignęła czyjaś postać.
-Ty-usłyszeli za sobą czyiś głos i odwrócili się. Przed nimi stała Hermiona i Pansy.
-Skąd to wiecie?
-Od Snape'a. Voldemort wszystko przeczuwał i Snape wolał Ci powiedzieć.
-Czyli co?
-Czyli, że Voldemort musi Cie zabić.
-Bravo, panie Zabini-zakpił Voldemort, który pojawił się tuż przed nimi. Hermiona wtuliła się w Dracona, który objął ją opiekuńczo ramieniem i wymierzył różdżką w kierunku Lorda. Pansy wtuliła się w Harry'ego, a Zabini stanął obok nich.-Czyli jednak jesteś zdrajcą-stwierdził do Dracona.
-Mogę być zdrajcą, ale wiem co to miłość-warknął blondyn, na co Riddle uśmiechnął się szyderczo.
-Ciekawe co byś zrobił, gdyby ktoś skrzywdził.
-Nigdy tego nie zrobisz.
-Być może. Expeliarmus-różdżka chłopaka znalazła się w ręku czarnoksiężnika.-Crucio-nim którykolwiek z chłopców zdążył cokolwiek zrobić zaklęcie uderzyło w Hermionę, która pisnęła. Blondyn przytulił ją mocno do siebie kończąc więź zaklęcia.
-Zabierz ją stąd-krzyknął Blaise i rzucił mu różdżkę Granger. Harry i Pansy w tym czasie walczyli z Riddle'em.-Masz z nią  zostać i tu nie wracać-chłopak kiwnął głową i teleportował siebie i dziewczynę.

*** 

Hermiona obudziła się w jakimś łóżku. Rozejrzała się po pokoju, jednak nie znała go. Wyszła z pokoju i zeszła schodami na partem. Dom, w którym była był dwupiętrowy. Urządzony był w nowoczesnym stylu. Spojrzała przez okno. Na dworze panował mroki padał deszcz. Weszła do kuchni, gdzie siedział Draco i czytał Proroka Wieczornego. Kiedy dziewczyna weszła do środka oderwał się od lektury i uśmiechnął na jej widok. 
-Długo spałam?-zapytała siadając obok niego. 
-Nie, kilka godzin. Jak się czujesz? 
-Dobrze.Gdzie właściwie jesteśmy? 
-W domu, który należy do mojej matki. Rzadko ktoś tu bywa, więc to było jedyne miejsce jakie wpadło mi do głowy na poczekaniu. 
-A co z Voldemortem?
-Nie ma go i już nigdy nie będzie. Niedługo powinien przyjść Harry, Blaise i Pansy.
-Harry żyje?
-Mnie też to zdziwiło, ale skubany  ma szczęście. Podobno tylko się lekko podrapał, jak wpadł na drzwi od mojego dormitorium. 
-Kocham Cię.
-Ja Ciebie mocniej-stwierdził i posadził byłą Gryfonkę na kolanach. Pogłaskał ją po policzku, na którym miała niewielkie zadrapanie i pocałował w usta, co oddała.-Myślałaś już nad datą ślubu?-zapytał tuż przy jej ustach.
-Dopiero co mi się oświadczyłeś. 
-Wczoraj to było. 
-Pomyślimy nad tym razem-uśmiechnęła się do niego słodko i pocałowała. Po kilku minutach wtuliła się w niego i przymknęła oczy. Wiedziała, że teraz czeka ją zupełnie inne życie. Życie przy jego boku. On już teraz wiedział, że przy niej chce się zestarzeć, że to z nią chce się zestarzeć. Oboje zdawali sobie sprawę, że ich życie będzie teraz lepsze i razem dadzą sobie radę, z każdą przeciwnością losu, która będzie stała na ich drodze. 


~~○○~~
Hej... Jestem z nowym rozdziałem. Aż trudno mi uwierzyć, że to ostatni rozdział tego opowiadania. Łezka mi się w oku kręci na myśl, że został już tylko epilog. Doskonale pamiętam dzień, w którym założyłam tego bloga. Wydaje się jakby to było wczoraj. 
Co do Epilogu. Ukaże się 24.12.2013 r. 
Miniaturkę świąteczną dodam w pierwszy lub drugi dzień świąt. Wraz z nią ukażą się wyniki głosowania na kolejne opowiadanie. 
Pierwsze miejsce zwycięży i ono będzie kolejnym opowiadaniem, a drugie i trzecie będą miniaturkami. 
Do rozdziału 31. Jestem z niego zadowolona. Nie, że się cieszę, że to już koniec, ale jest taki jak chciałam. Jest odpowiednio długi i jego treść też mnie zachwyca. Ale oceńcie sami. 

Pozdrawiam,
Alex_x. 

5 komentarzy:

  1. Smutno mi , że już koniec :( Rozdział cudowny:) Czekam z niecierpliwością na epilog i kolejne opowiadanie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Na innym blogu widziałam w polecanych do czytania, że dodałaś miniaturkę specjalną więc wchodzę na twojego bloga a tu nic :( Usunęłaś ją ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przez przypadek ją dodałam , kiedy sprawdzałam bloggera na tablecie i musiałam ją usuąć, ponieważ była niedokończona. Przepraszam .

      Usuń
    2. To pozostaje tylko czekać aż ją dodasz (mam nadzieję) :)

      Usuń
  3. Podobają mi się twoje opowiadania. Ale mogłabyś dodać trochę akcji. Dzięki temu bardziej trzymałoby w napięciu. Taki np. pojedynek Malfoya i jakiegoś śmierciożercy. To by było spoko. Ale ogólnie książki bardzo fajne

    OdpowiedzUsuń