czwartek, 23 maja 2013

Rozdział 3.


Poranek.Słońce świeciło niemiłosiernie. Jak na wrzesień było bardzo gorąco.
Miała blond włosy. Gdzieniegdzie można było dostrzec czarne pasemka. Szla ulica Pokątną .Czarna suknia poruszała się z każdym jej krokiem.Lekki wiatr rozwiewał włosy. Dotarła do jednej z ciemnych uliczek ,na której znajdowała się Kawiarnia Madame Jacqueline  Pomieszczenie było ciemnych kolorów. Stoliki przykryte białymi obrusami.Sama Madame Jacqueline była chuda, blond włosa kobieta o smuklej twarzy. Włosy spięte w kucyk, grzywka luźno opadająca na prawe oko i bezowa sukienka podkreślały jej urodę.
Kawiarnia cieszyła się spora liczba gości. W kacie pomieszczenia siedział  starszy mężczyzna z siwa broda i siwymi włosami. Czarnowłosa kobieta podeszła do niego i przywitała siadając naprzeciwko.
-Miło cie znów zobaczyć,Narcyzo - rozpoczął rozmowę mężczyzna. W tym momencie do ich stolika podeszła kelnerka i przyjęła zamówienie na dwie duże,czarne kawy.
-Możesz mi wytłumaczyć dlaczego chciałeś się ze mną zobaczyć o tak wczesnej porze,Albusie.?- kobieta nie ukrywała swojego zdziwienia.
-Naturalnie. Chciałem się  z tobą spotkać ,aby porozmawiać o Twoim synu.
-Stało się coś złego.?
-Nie, skąd.? Wiem o zadaniu jakie Voldemort wyznaczył Draconowi- oznajmił stanowczo i spokojnie zarazem dyrektor Hogwartu.- Wiem tez ,ze Draco nie zdoła go wykonać.
-Ty nic nie rozumiesz. Czarny Pan go zabije.
-Twój syn nie jest morderca.Oboje o tym wiemy.On sobie poradzi, jeśli tylko przy nim będziesz.
-Nie mogę przy nim cale życie być. Na mnie i tak podpisano wyrok.
-Ukryj się taj jak to zrobiłaś z Danielem.
-Oni mnie znajda ,a w tedy bez wahania zabija. obiecaj mi ,ze po mojej śmierci nie pozwolisz,aby Draco stal się taki jak jego ojciec.
-Możesz się ukryć.
-Nie mogę cale życie uciekać. Obiecaj.
-Obiecuje .
-Proszę cie tylko jeszcze o jedno. Nie dopuść do wyjazdu Dracona i Hermiony Granger.
-Z jakiego to powodu.?
-Na lotnisku w Paryżu na czekać Voldemort  i śmierciozercy. Chcą ja zabić, żeby przepowiednia sie nie spełniła  Musi wyrównać szanse, jeśli ma wygrać z Harry'm.
- Skąd to wiesz.?
- Musze już iść. Zrób to . Do widzenia,Albusie.
-Żegnaj,Narcyzo.
Kobieta teleportowała się z kawiarni,a Dumbledore dopił kawę i zrobił do samo.
W tym samym czasie, Hogwart.
Brązowowłosa dziewczyna siedziała już w Wielkiej Sali i czekała na swoich przyjaciół . W Sali nie było zbyt wiele osób. Kilku Gryfonów, Krukonów,polowa Slytherinu i Puchoni. Stół nauczycielski był pełny  Brakowało tylko Dumbledore'a . Po kilku minutach do Hermiony dosiedli si Harry z Ronem.
-Dzień dobry-przywitał się Potter i posłał przyjaciółce uśmiech, który odwzajemniła. -Co  tak wcześnie na nogach.?
- Nie mogę spać- odpowiedziała dziewczyna i wtuliła się w czarnowłosego . Gryfon otulił ja ramieniem i przycisnął do siebie.-Możemy pogadać po śniadaniu.?
-Jasne ,ale to po śniadaniu .Teraz coś zjedz.
-Yhy-zgodziła się Hermiona i zaczęła jeść płatki owsiane. Pół godziny później Granger razem z Potterem
była pod jednym z drzew na błoniach Hogwartu  Ciepłe powietrze mieszało się z zimnym wiatrem. Cień z wierzby,pod którą siedziała para nastolatków,padał na ich twarze.
-O czym chciałaś pogadać.?-zapytał chłopak.
-McGonagall wspominała mi ostatnio o jakiejś mojej przeszłaości ,o której wiesz ty i Malfoy. Ale za nic nie powiedziała mi o co chodzi -odpowiedziała dziewczyna.-Wiesz o czym ona mówiła.?
-Nie bardzo. Naprawdę nie wiem. Może powinnaś spytać Malfoy'a.
-Taa... i co mu powiem .?Cześć ,ponoć wiesz coś o mojej przeszłości .Tak mam mu powiedzieć.
-Nie denerwuj się tak.
-Przepraszam - Hermiona wtuliła się w przyjaciela , a ten pocałował ją w czubek głowy. Po kilku minutach  razem wrócili do zamku.Tuż pod Wielką Salą czekał na Hermionę dyrektor szkoły i zaprosił ją do swojego gabinetu ,gdzie siedział już Draco Malfoy. Dumbledore kazał usiąść jej na krześle obok blondyna.
-Otóż zaszedł błąd -zaczął Albus - i wy nie wyjeżdżacie na projekt.
-Dlaczego.?-zdziwił się Ślizgon.
-Potrzebni są nam w Hogwarcie prefekci naczelni.
-Czemu to nie może być Potter i Pansy.?
-Ponieważ wy jesteście najodpowiedzialniejsi.Koniec,kropka.Dzisiaj nie musicie iść na lekcje.Do widzenia  -nastolatkowie pożegnali się z dyrektorem i wyszli.Na korytarzu panował półmrok. Hermiona  ruszyła w stronę Pokoju Wspólnego Gryfonów. Po drodze dogonił ją Draco i złapał za rękę dając znak,żeby stanęła co też zrobiła.Posłała pytające spojrzenie w stronę Malfoy'a.
-Granger.?
-No .
-A w sumie to już nic -kiedy chciała odejść dziewczyna złapała go za rękaw koszuli,którą miał na sobie.- Moglibyśmy dziś pogadać. ?
-Jasne.Może być u mnie po drugim śniadaniu.?
-A jak się tam mam dostać.?
-Hasło to złoty feniks,a żeby się dostać do mojego dormitorium wejdziesz na drugie piętro.
-Drzwi z napisem prefekt.?
-Zgadza się.
-Cześć- pożegnał się chłopak i poszedł w stronę lochów zostawiając osłupiałą Gryfonkę samą.
-Cześć -szepnęła już do siebie  Hermiona.Szybko otrząsnęła się z szoku i weszła do swojego dormitorium.Tam położyła się do łóżka i od razu zasnęła.

   Była na łące.W koło rosła trawa ,drzewa i piękne,kolorowe kwiaty. Miała około siedmiu lat. Ubrana  w błękitną sukienkę do połowy ud, z włosami spiętymi z kucyk siedziała pod jedną w wierzb. Na drugim końcu łąki stał blond włosy chłopczyk w jej wieku.Kiedy zobaczył dziewczynkę podbiegł do niej. Ta szybko wstała i rzuciła mu się na szyję.
-Hermionka!-ucieszył się blondyn.
-Draco!-krzyknęła Hermiona i oboje usiedli pod drzewem.
-Stęskniłem się za tobą.
-Dlaczego nie mogliśmy się wcześniej spotkać.?
-Mój tata nie pozwalał mi wyjść z domu ,a teraz wyjechał.
-Ile możesz dziś zostać.?
-Siedzę z Tobą aż d zachodu ,a potem cie odprowadzę.
-Ta fajnie.Kocham Cie,Draco.
-Ja ciebie też.Obiecuję ,że nigdy o Tobie nie zapomnę i zawsze będziemy razem.
-I nawzajem.
-A jak będziemy duzi to zostaniesz moją żoną i będziemy się kochać bardziej niż moi rodzice.
-Dokładnie.

Nagle Hermiona poczuła uścisk w żołądku ,ale nie obudziła się ,tylko przekręciła na drugi bok.Wszystkie obrazy rozmyły się i pojawiły nowe.

Tym razem była w Hogwarcie. Stała naprzeciwko blondyna.Mierzyli w siebie różdżkami.
-Jesteś zwykłą IDIOTKĄ! -wrzasnął Draco.
-A mówi to TLENIONA FRETKA -odgryzła się Hermiona.
-Coś ty powiedziała.?! 
-A masz problem ze słuchem.?Powiedziałam,że jesteś tlenioną fretką.
-Słyszałem,ale myślałem ,że się tylko przesłyszałem. Nie waż się tak do mnie mówić.!-krzyknął na całe gardło blondyn ,chwytając Hermione za nadgarstki i przyciskając ją do najbliższej ściany.
-Puść mnie,kretynie.!
-Poproś.
-Nie będę Cie o nic prosić.Puszczaj.
-A umówisz się ze mną.?
-Że co .? O co Ci chodzi.?
-Umów się ze mną.
-Poproś - szepnęła dziewczyna na co chłopak tylko się uśmiechnął i nieśmiało pocałował ją w usta. Spodziewał się,że Hermiona go odepchnie,jednak ona tylko oddała pocałunek,który z każdą sekundą stawał się coraz śmielszy. 
-To znaczy tak.?-zapytał Draco ,kiedy tylko oderwał się od partnerki. Ona skinęła głową i odeszła od niego.

Obudziła się i żeby mieć pewność,że to co się teraz dzieje nie jest snem,uszczypnęła się w ramię i poczuła lekki ból.W pokoju było ciemno.Wszystkie zasłony były zaciągnięte. Usłyszała ciche pukanie do drzwi i spojrzała na zegarek ,na którym widniała godzina dziewiąta za piętnaście. Podeszła do drzwi przecierając oczy i wpuściła do środka gościa, którym okazał się Draco. Kazała mu usiąść ,a on władował się jej bez wahania na łóżko. Ona usiadła na oparciu kanapy stojącej bokiem do łóżka.
-O czym chciałeś pogadać.?-zapytała.
-Musisz mi pomóc...
-Hola ,hola... Ja nic nie muszę.
-Błagam.Muszę się dostać jakoś do Pokoju Życzeń ,a ty wiesz jak to zrobić.Proszę.
-No,dobra.Dzisiaj po kolacji ,pod Wielką Salą.
-Stoi.. Dziękuję bardzo-Draco uśmiechnął się do Hermiony,tak jak jeszcze nigdy nie robił. Podszedł do niej i przytulił.Zdezorientowana Gryfonka dopiero po kilku sekundach odwzajemniła uścisk.Na twarzy chłopaka pojawiło się kilka łez.
-Stało się coś.?-zapytała dziewczyna kiedy tylko odkleiła się od ślizgona i zobaczyła na jego twarzy kropelki wody.On tylko je starł i znów się uśmiechnął.
-Nic,nic. Dziękuje i przepraszam za wszystko. Przykro mi z tego powodu,Hermiono- wstał szybko i równie prędko wyszedł rzucając jedynie ,,Cześć''.Granger cały czas patrzyła na miejsce, w którym zniknął Malfoy. Po chwili pojawił się tam Harry z uśmiechem na twarzy. Podszedł do przyjaciółki i kucnął na przeciwko niej chwytając za ręce.
-Co jest.?-zapytał.
-Właściwie to nic.Tylko Malfoy mnie dzisiaj przeprosił i powiedział ,że mu przykro.
-Może mu naprawdę jest przykro.
-Być może.Mam dziś go zaprowadzić do Pokoju Życzeń.
-Nie mów Ronowi bo się chłopak przekręci z zazdrości.
-Ma o kogo być zazdrosny.A po za tym.Mam prawo się spotykać z kim chce i jemu nic do tego. 
-Racja,ale ja już muszę iść.Będę tęsknił.
-Ja tak samo- Hermiona przytuliła się do Harry'ego co odwzajemnił. Po piętnastu minutach Granger została sama w pokoju. Toczyła walkę z sumieniem i sercem. Wszystko,jak zwykle z resztą,przez chłopaka. Jakiego.?Pewnego blondwłosego,wysokiego i bardzo sexownego Ślizgona. Którego.? Dracona Malfoy'a . 
Wojna o chłopaka zawsze była dla niej śmieszna i nieracjonalna.Wielu znajomych zawróciło jej w głowie,ale ten bił wszystkich.W ciągu jednej minuty zmienił się z zimnego,pustego i ironicznego arystokraty w miłego, skrytego i czułego chłopaka.W ciąż zadawała sobie pytanie. Skąd pamięta jak mówi  do niej po imieniu,jak jest dla niej miły.?
Nagle przypomniał jej się sen. Byli na łące.On miły,czuły,kochany,opiekuńczy.Ona taka jak zwykle. Po mimo młodego wieku,zakochani w sobie po uszy. On ryzykował dla niej wszystkim ,nawet życiem. Ona go narażała i dawała spokój oraz ukojenie.Jak.? Po prostu była i wpierała go . Musieli się dobrze znać,bo mieli do siebie bezgraniczne zaufanie.
Wyszła z pokoju zabierając torbę z książkami na zajęcia.W Pokoju Wspólnym wpadła na Rona i razem poszli na pierwszą lekcję ,którą były eliksiry z profesorem Slughonem. W lochach było tylko kilku Ślizgonów i kilku Gyfonów. 
-Witam was na pierwszej w tym roku lekcji eliksirów..Dziś zajmiemy się eliksirem rozweselającym.Kto może powiedzieć,czym charakteryzuje się ten eliksir?-zapytał nauczyciel.Kilka osób podniosło rękę. Slughorn zwrócił uwagę na Malfoya.-Panie Malfoy?
-Eliksir rozweselający charakteryzuje się tym,że wystarczy go tylko powąchać ,a każdy wpada w nieopanowany śmiech-wyjaśnił ślizgon. 
-Zgadza się. Pięć punktów dla Slytherinu.Na stronie szesnastej znajdziecie przepis na eliksir.Zróbcie go w parach.
Wszyscy wzięli się do pracy.Po półtorej godziny w klasie było słychać głośnie rozmowy.
Hermiona pracowała razem z Neville'm Longbottomem .Chłopak właśnie wrzucił ostatni składnik do kociołka kiedy Granger zakręciło się w głowie i upadła na zimną posadzkę nieprzytomna.Wszyscy uczniowie wraz z nauczycielem zebrali się wokół niej .Malfoy wziął ją na ręce i razem z Slughorn'em zabrał do Skrzydła Szpitalnego. Tam położył ją na jednym z łóżek szpitalnych i zawołał pielęgniarkę.W tym czasie nauczyciel eliksirów przyprowadził dyrektora i profesor McGonagall. . Draco został wyproszony przez nauczycieli , więc poszedł do swojego dormitorium i nie wrócił już tego dnia na zajęcia.



***


Przepraszam ,że oddaje rozdział w wasze ręce trzy dni po terminie,ale mam zepsuty komputer i korzystam z taty.Niestety on często wyjeżdża i zabiera go ze sobą i nie mam jak pisać. Na szczęście  mój laptop wróci do mnie na kilka dni i już nie będzie problemów.
Nie będę zła jak będziecie komentować. Nie,nie.Będę nawet zadowolona jeśli się wam spodoba, więc zostawcie opinię . Następna notka pojawi się jeszcze nie wiem kiedy ,ale będę was informować o postępach mojej pracy. 
Pozdrawiam.