niedziela, 30 czerwca 2013

Rozdział 5.

- No o co chodzi? -spytała zniecierpliwiona Hermiona opierając się o parapet okna.
- Wiem, że mi tego nigdy nie wybaczysz, ale muszę to zrobić- odpowiedział Harry, wyciągając z kieszeni spodni różdżkę.- Przepraszam.
-Harry, o c Ci chodzi?-dziewczyna nie kryła już swojego przerażenia.
-Przepraszam. Obliviate.
-Odbiło Ci?- zdenerwowany Draco, rzucił się na Potter.
- Obliviate - szepnął Zabini, celując w Malfoy'a. Po kilku minutach w dormitorium została tylko Hermiona i Harry. Chłopak patrzył na rozciągający się w okół zamku krajobraz, dziewczyna natomiast stała i tępo wpatrywał się w jakiś punkt na drzwiach.  Chwilę potem podeszła do Pottera.
-Przytul mnie- szepnęła, a Gryfon wykonał jej prośbę.
- Chodź na obiad- zaproponował Harry, a kiedy Hermiona skinęła głową, wyszli razem na korytarz i skierowali się do Wielkiej Sali. Szli w ciszy. Każde pogrążony we własnych myślach. Mijali niewiele uczniów. W połowie drogi spotkali Dracona i Blaise'a. Zabini spojrzał znacząco na Harry'ego, a ten ledwo zauważalnie skinął głową. W Wielkiej Sali byli już prawie wszyscy uczniowie, a Dumbledore kończył wygłaszać jakieś przemówienie. Para Gryfonów usiadła obok swojego przyjaciela.
-...i na koniec, pragnę ogłosić, iż Daniel Malfoy zastąpi profesora Snape'a, aż ten nie wróci ze Świętego Munga. Teraz możecie już jeść-  zakończył dyrektor Hogwartu i każdy zaczął jeść. Każdy oprócz Dracona, który ze złością malującą się na twarzy wyszedł z jadalni.Za nim wyszedł nowy profesor Obrony Przed Czarną Magią.. Kilkanaście minut później wyszła też Astoria Greengrass. Potter widząc, że dziewczyna opuszcza Salę pobiegł za nią.
-Greengrass!-krzyknął i szybko dogonił Ślizgonkę. Astoria była szczupłą, ładną dziewczyną o brązowych włosach i niebieskich oczach. Dziewczyna przystanęła  i  spojrzała na Gryfona.
-O co chodzi?
-Umówisz się ze mną?
-Potter, ja nie jestem dziewczyną na zakład.
-Nie założyłem się o Ciebie. Czemu miałbym to robić, co?
-No, nie wiem. Może po to, żeby jeszcze bardziej zabłysnął, bo owinąłeś sobie wokół palca naiwną Ślizgonkę?
-Nie chce Cię wykorzystać.
-To po co chcesz się ze mną umówić?
-Cholera, bo mi się podobasz!-krzyknął chłopak, a dziewczynę aż zamurowało. Nie czekając na jej reakcję, przycisnął ją do najbliższej ściany. Patrzyli sobie głęboko w oczy. Oboje z dwóch różnych światów. Tak wiele ich dzieliło, a zarazem łączyło. Po chwili oboje zatopili się w namiętnym pocałunku, który dla obojga mógł trwać całą wieczność.
-Jeśli nadal ta randka jest aktualna, to ja się piszę.
-Jutro o 10 pod Salą Wyjściową?
-Pasuję. Mogę już iść?
-A dostanę buziaka?-za to pytanie dziewczyna tylko się zaśmiała i cmoknęła chłopaka w usta.
Kilka minut później Harry wracał do swojego dormitorium. Nagle poczuł jak ktoś szarpie go za rękę i wciąga do pustej klasy. Przed nim stał Blaise z miną godną bazyliszka.
- Po co to zrobiłeś?!-wydarł się.
-Bo nie potrafiłem patrzeć jak go to wyżera od środka. Za kilka miesięcy wszystko do nich wróci. Bo to oni sami będą na tyle odpowiedzialni, żeby z tym walczyć. Obaj wiemy jak pokonać przepowiednie i nie my to możemy zrobić, tylko oni sami.
-Znaczy o co Ci teraz chodzi?
-O co? Wiesz, że jeśli oni się na prawdę kochali, to uczucie zwycięży. Miłość od lat zwycięża nawet z tymi najgorszymi zaklęciami.
-Ale on ma czas to świąt, a jeśli dołączy do nich nic nie damy rady zrobić.
-Czy ty w ogóle słuchasz co mówię? Za kilka miesięcy oni będą razem.
-Będą, albo i nie. Pewności nie masz.
-Zakład?
-Jak oni do świąt będą razem daje Ci wygrać puchar Quidditch'a  i odwrotnie.
-Stoi- chłopcy podali sobie ręce i ,,przecięli'' na zgodę.- Idę robić zadanie na Obronę, bo jeśli ten nowy Malfoy jest jak Snape, albo, co gorsze, ma malfoy'owską naturę, to ja go nie chce znać.
- Ja w ogóle nie wiedziałem, że Draco ma brata, a ty?
-Coś tam wiedziałem od Syriusza. Ale Draco nigdy nic nie mówił.
-Jeśli się tak wkurzył jak go zobaczył nie oznacza to nic miłego.
-Raczej, idę, cześć.
-Na razie.
Chłopcy rozeszli się do swoich dormitoriów. Odrobili prace domowe i zajęli czytaniem jakichś książek. Następnego dnia praktycznie wszyscy uczniowie udali się do Hogsmead. Mniejsza część szła na randkę, z której rzadko co wychodziło. Harry również był w takiej sytuacji. Jednak on miał przeczucie, że jemu się uda.
W  tym samym czasie, kiedy Potter starał się o Astorię, Hermiona siedziała w bibliotece i czytała Historię Hogwartu. Pani Pince, bibliotekarka szkolna bardzo ją lubiła za pasję do nauki i niebywałą dbałość o książki. Większość nauczycieli też ją lubiła. Zdarzały się takie wyjątki jak Snape, czy Trelowne. Granger głównie była lubianą osobą, szczególnie przez Gryfonów. Sama nienawidziła Ślizgonów, również z wzajemnością. Wokół Gryffindoru i Slytherinu już od  kilku wieków panowała wrogość i nienawiść.Szatynka dotarła właśnie do drzew genealogicznych założycieli Hogwartu. Przeleciała wzrokiem po drzewie Gryffindora. Od samego Godryka odchodziły trzy linie. Dwie córki i jeden syn. Spojrzała na kreskę syna, Nicholasa. Od niego wychodziła kolejna linia do Kathrin Slytherin, która musiała wyjść za Nicholasa, gdyż pod jej nazwiskiem widniało jego, a od ich obojga wywodziły się kolejne odcinki łączące rodziców z dziećmi. Przejrzała całą ich krawędź, aż do momentu podwójnej kreski. Dwójka szesnastolatków. Bliźniaki, chociaż niepodobne do siebie. Nie nazywali się już Gryffindor, od kilku pokoleń Peverell, a teraz Potter. Wychodzili od Lily i Jamesa. Rodziców Harry'ego. Jedno zdjęcie ukazywało jego, a drugie przedstawiało dziewczynę o brązowych, kręconych włosach i czekoladowych oczach. Do złudzenia przypominała Hermione i tak się też nazywała. Harry nawet wspominał jej, że ma rodzeństwo, ale brata i to młodszego.Wypożyczyła książkę i udała się do swojego dormitorium.

Trzy godziny później. 


-Panno Granger - w dormitorium Hermiony pojawiła się McGonagall, co trochę zdziwiło dziewczynę, bo za każdym razem, kiedy miała jakąś sprawę, wysyłała młodszych uczniów,- dyrektor prosi do Skrzydła Szpitalnego.

-Już idę, pani profesor-Gryfonka nałożyła na ramiona kremowy sweterek i razem z nauczycielką wyszła z pokoju. Na korytarzu roiło się od uczniów, którzy właśnie wracali z Hogsmead. Kiedy obydwie weszły do Skrzydła dziewczyna zauważyła  zapłakaną Astorię, dyrektora i młodego Malfoy'a próbującego wyrwać się pielęgniarce, która zszywała jego rozcięty łuk brwiowy.
-Przykro mi, Hermiono- odezwał się Dumbledore, -ale Harry'ego w Hogsmead zaatakowali Śmierciożercy- dopiero teraz do szatynki dotarło, że na łóżku szpitalnym leży jej przyjaciel. Do jej oczu zaczęły napływać łzy. Usiadła obok Greengrass na łóżku obok nauczycieli.
-Co z nim?-zapytała, a z oczu leciały już kropelki wody zaznaczające ślady na bladym policzku.
-Wyjdzie z tego, ale potrzebuje dużo spokoju-odpowiedziała pani Pomfley, a potem zwróciła się do obu dziewczyn.-Wy też go teraz potrzebujecie. Idźcie do siebie.
-Panie Malfoy, da pan radę odprowadzić je do dormitoriów?-zapytał dyrektor.
-Oczywiście-kiedy blondyn chciał wstać powstrzymała go pielęgniarka.- Mogę już iść?
-Ale jeśli zacznie Cie boleć głowa, masz się tu niezwłocznie wstawić i bez żadnych eliksirów, jasne?
-Jak słońce. Do widzenia - powiedział na odchodne i razem z dziewczynami  opuścił skrzydło.-Jak mnie zacznie boleć głowa to normalnie przyjdę jakby mnie ktoś z armaty wystrzelił - na to stwierdzenie Hermiona się zaśmiała. Chłopak zmierzył ją czujnym spojrzeniem.- Śmiejesz się ze mnie?
-Ja? Skąd.Tylko zobaczyłam Snape'a z spódnicy baletnicy.
-Gdzie? Ja to muszę zobaczyć- blondyn zaczął się rozglądać, a po chwili oboje z Hermioną wybuchnęli śmiechem.
-Za mną tak się rozglądasz?- przed nimi stanął Blaise i ze swoim klasycznym uśmiechem wpatrywał się w całą sytuację.
-Nie, zgubiłem gdzieś pilot, żeby Cie uciszyć.
-Bardzo śmieszne. Ale widzę, że jedna to już Ci nie starczy.
-Twoje poczucie humoru z każdym dniem staje się bardziej uciążliwe. Muszę je odprowadzić do dormitoriów i mogę z Tobą pogadać.
-To ja odprowadzę Astorię i czekam w Twoim dormitorium.
-Pewnie- Draco i Hermiona ruszyli w stronę pokoju dziewczyny i po kilku minutach drogi doszli na miejsce.
-Dzięki za odprowadzenie, Malfoy.
-Nie ma sprawy, Granger. Zawsze do usług.
-Albo mi się zdaje, albo ty się zmieniłeś.
-Dobrze myślisz. Dumbledore postanowił mnie zmienić i chyba, skoro ty to zauważyłaś mu się udaje.
-Ten nowy Malfoy jest o wiele lepszy niż ten stary
-Może gdybyś poznała mnie kilka lat wcześniej miałabyś inne zdanie na ten temat.
-Być może. Idź już, bo się Zabini stęskni.
-Albo padnie na zawał. Poradzisz sobie?
-Gdybyś nie wiedział mam tyle samo lat co ty.
-Dobra, już, dobra. Mogę Cie przytulić?-dziewczyna tylko wzruszyła rękoma, co chłopak odebrał jako pozwolenie i przyciągając ją do siebie, przytulił mocno. Oboje uśmiechnęli się, a po krótkiej chwili udali do swoich dormitoriów. Nie mieli nawet pojęcia, że ten nic nieznaczący uścisk przywoła wiele wspomnień i wywoła falę zazdrości u pewnego rudego Gryfona, który całą tę scenę oglądał zza rogu.


***

Ten rozdział dedykuje Expecto Patronum, dzięki której ten rozdział w ogóle powstał. Bez Twojej pomocy nigdy bym nie przebrnęła przez scenę  w skrzydle. Wielki dzięki, kochana. Co do rozdziału, to dla mnie jest trochę krótki i niefajny. Kolejny będzie o wiele lepszy. 

Pozdrawiam, Alex_x 


czwartek, 6 czerwca 2013

Rozdział 4.

Znowu była na tej łące. Siedziała na jednej z ławek. Deszcz uderzał o jej parasol. Ona czekała. Czekała na niego. Tak jej się zdawało. Poczuła jak ktoś zasłania jej oczy od tyłu. Odwróciła się momentalnie. Przed nią stał Draco , Harry i Blaise.
-Cześć, Mała - przywitali się chłopcy,a na jej twarzy pojawił się promienny uśmiech, który odwzajemnili. Malfoy, Zabini i Potter usiedli obok niej ,a blondyn przytulił się do dziewczyny.
-Czyżby się nasz Smoczek zakochał.?- zarechotał Blaise ,a Harry mu zawtórował.  -Zostaw Smoka bo cie do piachu pośle - zażartował czarnowłosy.
- Głupi jesteście- skwitowała Hermiona jeszcze bardziej wtulając się w przyjaciela.
-Panna Potter również się zakochała-stwierdził Zabini.
-Zab,mówił Ci ktoś ,że u Munga leczą choroby związane z głową.?
-Wspominał mi tata.
-Ludziska, ja muszę iść do domu, bo tata niedługo wróci - oznajmił Draco wstając.- Spotkamy się jeszcze. Chłopcy do Ciebie napiszą - szepnął w stronę Hermiony, która jeszcze raz się w niego wtuliła. - Będę tęsknił, Misia.
-Ja też. Ale chyba należy mi się coś, nie.? - powiedziała dziewczyna nastawiając policzek, który chłopak pocałował. Chwilę potem już go nie było. Na łące została tylko Hermiona, Harry i Blaise.
-Szkoda mi go - stwierdził Potter.- Nawet po upadku Voldemorta , jego ojciec zachowuje się jak tyran.
- Widzisz,ale ostatnio w ogóle się nie uśmiecha- zauważył Zab.- A jak Cie traktują Ci mugole?- zwrócił się do brązowowłosej. Dziewczyna wzruszyła tylko ramionami.
-Niedługo będziemy znowu rodziną,mała - obiecał Harry przytulając Hermione. -A w tedy już nigdy nie pozwolę Cie zabrać.
    Obudziła się zlana potem. Rozejrzała się po pomieszczeniu, w którym jest. Była w Skrzydle Szpitalnym. Na jednym z krzeseł przy swoim łóżku rozpoznając blondwłosą czuprynę Ślizgona, który spał. Przewróciła się na drugi bok z zamiarem ponownego zaśnięcia, jednak poczuła jak ktoś łapie ją za łokieć. Obróciła się do poprzedniej pozycji i napotkała stalowo-błękitne tęczówki Malfoy'a.
-Cześć, Misia - powiedział łagodnie Draco. Dziewczyna nie potrafiła ukryć swojego zdziwienia.
-Jak powiedziałeś.?
-Cześć,misia - powtórzył spokojnie i posłał Gryfonce szczery uśmiech, który mało kto znał.-Co w  tym takiego dziwnego.?
-Nie, nic.Tylko śniło mi się, że tak do mnie mówisz jak miałam siedem lat.
-Naprawdę.? Znaczy, że pamiętasz.
-Co.?
-Łąkę, mnie, Harry'ego, Blaise'a, pocałunek, przytulanie.
-Czytasz mi w myślach.?
-Nie, tylko to się już kiedyś wydarzyło.
-Nie bardzo Cie rozumiem, ale to był tylko sen. Pamiętałabym, że Harry jest moim bratem, a ty i Zabini przyjaciółmi. Więc wybacz. Wiem, że obiecałam dziś, że zaprowadzę Cię do Pokoju Życzeń...
-To było trzynaście dni temu.
- Co?! Ile?!
- Trzynaście dni. Tyle byłaś nieprzytomna. Pani Pomfley prosiła, że jakbyś się obudziła, to masz wypić te eliksiry, a ona przyjdzie do Ciebie rano i jak będzie okey, to wypuści do dormitorium-oznajmił Draco, podając dziewczynie trzy fiolki z kolorowymi cieczami. Hermiona wypiła je krzywiąc się obrzydzenia i z powrotem położyła się na poduszkę.
-Długo tu siedzisz?
-Trzynaście dni.
-Na prawdę?-zdziwiła się brązowooka. Blondyn kiwnął tylko głową.- Idź do siebie. Zapewne się nie wyspałeś.
- Jedna noc w te, czy we w te nie zrobi mi różnicy.
-To może położysz się koło mnie? Nie chcę mieć wyrzutów sumienia.
- Wyśpij się. Ja tu zasnę.
-Chodź tu i nie marudź-chłopak położył się obok Hermiony, która odwróciła się od niego tyłem. Poczuła jak jego ręka spoczywa na jej talii i przysuwa ją bliżej Ślizgona. Malfoy wtulił się w Gryfonkę i zasnął.
Był w ładnym pokoju, urządzonym w stylu dziewczynki. Siedział na wygodnym fotelu obok okna. Znał to pomieszczenie jak własną kieszeń. W drzwiach pojawiła się Hermiona, a za nią Harry i Blaise. Weszli i usiedli obok blondyna.
-Mamy problem- oznajmił stanowczo Malfoy.- Ojciec chce skasować Hermionie pamięć.
-To tak jak Dumbledore-dodał Harry.-Trzeba ją jakoś chronić.
-Harry ma racje. Ale nie da się tego uniknąć. My mamy tylko siedem lat, a on jest jakieś dwadzieścia razy starszy. Nie ma szans.
-Ja mam pomysł-odezwała się Hermiona.- Bo jeśli któryś z was będzie miał moje wspomnienia, kiedyś może mnie znaleźć i mi je oddać, nie?
-Fakt-zgodził się Zabini.-Ale który z nas miałby je wziąć?
-Najlepiej ty,stary. U ciebie są najbezpieczniejsze - stwierdził Potter.
-A jak się nigdy nie spotkamy?
-Zab, wszyscy jesteśmy czarodziejami. Nawet jeśli Hermiona będzie myślała, że jest mugolem, do Hogwartu będą musieli ją przyjąć ze względu na moc.
-Zgadza się. Mała, pomyśl o wszystkim co razem przeszliśmy,aż pojawi się pierwsza łza. My ją zabierzemy - powiedział Draco, a Hermiona spełniła prośbę. Przed oczami stanęły jej wszystkie wspomnienia związane z nią i jej przyjaciółmi. Po chwili pojawiła się błękitna łza, którą blondyn zabrał do malutkiej fiolki i podał ją Zabiniemu. Chłopak schował ją do kieszeni i uśmiechnął się do Hermiony. Malfoy podszedł do dziewczyny i mocno przytulił.
- Ja chce być z wami- szepnęła tak, żeby cała trójka mogła ją usłyszeć. Blaise i Harry podeszli do niej i tak jak Draco przytulili się do niej.
-Będzie dobrze -zapewnił Potter.
-Może tak będzie lepiej-stwierdził Zabini.- Jeśli  wojna się dopiero zaczyna i miałabyś wszystko pamiętać, Voldemort mógłby Cie wykorzystać, żeby osłabić Harry'ego, Nikt o Tobie praktycznie nie wie. Oprócz kilku osób inni myślą, że jesteś tylko córka mugoli, a nie Potterów.
-Zgadza się. Będzie okey. Idziemy, nie ?
-Ja jeszcze chwilę zostanę- odpowiedział Draco nie odrywając się od Hermiony.- Zobaczymy się potem- Blaise i Harry pożegnali się z dziewczyną i wyszli. Malfoy usiadł na fotelu sadzając szatynkę na swoich kolanach i przytulając ponownie. Obu po policzkach spłynęły łzy. On chłonął jej zapach, jakby mieli się już nigdy nie spotkać.
   Obudziła się sama w szpitalnym łóżku. Po chwili pielęgniarka ją zbadała , podała kilka eliksirów i wypuściła do dormitorium, dając zwolnienie na tydzień.
Dziewczyna weszła do Pokoju Wspólnego. Nikogo tam nie było, więc udała się do swojego pokoju. Przez uchylone drzwi usłyszała strzępki rozmowy miedzy Draconem, a Harry'm.
-I co? Uwierzyła Ci?! -krzyknął Potter.
-Zamknij się. Zaraz może wrócić.
-Uwierzyła ?
-Nie.
-Wiesz, że może się dowiedzieć dopiero po siedemnastych urodzinach.
-Mam czekać jeszcze rok? Może mam ją ciągle obrażać, co?
-Stary,wiemy,  że masz z tym kłopot, ale nie ma innego wyjścia - Hermiona usłyszała głos Blaise'a, który najwyraźniej siedział gdzieś w kącie pokoju.
-No,tak. Obydwaj możecie z nią normalnie pogadać. Blaise ją przeprosi, że nie stanął po jej stronie kiedy ten dupek, Malfoy ją obrażał i zostaniecie sobie z powrotem przyjaciółmi.A ja co? Dalej będę musiał ją obrażać i patrzeć jak się z Wami śmieje. To cholernie boli. Jeszcze ten Weasley się do niej przystawia- oburzył się Draco.
-Ron jest nieszkodliwy- stwierdził Harry.
-Ona się w nim może zakochać !
-Nie będzie mogła jeśli coś jeszcze do Ciebie czuje.
- Taaa... czuje. Nienawiść za te wszystkie lata.
-Dobrze wiesz, że to co razem przeszliście da jej zapomnieć o tym co było złe.
-Skąd to możesz wiedzieć ?
-Bo to moja siostra i jak ją skrzywdzisz to pożałujesz, że się urodziłeś.
-Własnie- dodał Zabini.
-Sami każecie mi ją krzywdzić! Tak jakby nie mogła się dowiedzieć teraz.
-Nie może, Draco. Dopóki sami nie wiemy jak mamy pokonać przepowiednie, albo Hermiona nie skończy siedemnastu lat może to jej zaszkodzić -przypomniał Harry. Miedzy całą trójką zapanowała cisza. Hermiona szturchnęła drzwi i weszła do środka. Z udawanym zdziwieniem spojrzała na gości. Oni tylko się uśmiechnęli i kazali jej usiąść.
-Szybko Cie wypuściła- stwierdził blondyn. Dziewczyna nic nie odpowiedziała tylko wzruszyła ramionami i uśmiechnęła się do niego. Uwielbiał kiedy to robiła. Jeszcze bardziej lubił, kiedy ten uśmiech kierowała do niego, choć nie zdarzało się zbyt często.
-Może się położysz spać ?-zaproponował Harry. -Zapewne się nie wyspałaś.
-Muszę iść  do Snape'a- rzucił Draco i najszybciej jak tylko mógł wyszedł, co spowodowało niemały szok u Gryfonki. Popatrzyła na chłopców, a oni wzruszyli ramionami.
-A mogę wiedzieć, dlaczego mam zaszczyt widzieć was tutaj razem, nieskaczących sobie do gardeł? -zapytała po dłuższej chwili.
-Postanowiliśmy zakopać topór wojenny- wyjaśnił Zabini.- Z tej okazji zapraszamy szanowną panią Prefekt, na maleńką imprezę w gronie dwóch Ślizgonów oraz, jeśli się pani zgodzi, dwóch Gryfonów.
- Hmm... Czemu nie?
-Przepraszam za wszystko. Zrozumiem jeśli mi nie wybaczysz.
-Wybaczyłam.
- No to dawaj misia - brunet rozłożył ręce, a  dziewczyna przytuliła się do niego. Od pewnego czasu coraz częściej myślała o nim, Draconie i Harry'm. Chociaż głównie o Malfoy'u. Kiedy Blaise ją przytulił poczuła jakieś dziwnie znane jej już uczucie, którego nie potrafiła opisać. Po chwili odkleiła się od niego i uśmiechnęła do chłopców.- Pomożesz mi znaleźć Malfoy'a ?- zapytał Zabini Harry'ego, a ten kiwnął głową i pożegnawszy się z Hermioną wyszli z pokoju. Zaskoczona Gryfonka położyła się do łóżka i zasnęła.
W tym czasie Harry i Blaise siedzieli w dormitorium czarnowłosego.
-Blaise, może my jednak źle robimy, że każemy Draco udawać jakby nigdy nic nie było?
-Ale co? Ma od razu powiedzieć jej kim jest.? Zastanów się. On to niezła papla.
-Ale w tej sytuacji może nie wypapla.Powiemy mu, że ma się postarać ją przeprosić i spróbować bez żadnych wspomnień.
-No w sumie, można by spróbować. Myślisz, że im się uda?
-Zawsze zdawali się być w sobie po uszy zakochani, to czemu nie ? On po za nią świata nie widzi. Nie bylibyśmy jego przyjaciółmi gdybyśmy dalej go tym katowali.
-Co racja, to racja. Trzeba mu tylko powiedzieć, żeby się nie zbłaźnił. Robimy tak. Ja idę do Hermiony, ty idź do Dracona. W stu procentach siedzi w sowiarni.
-Jasne, ale jak Miona będzie spać to jej nie budź, tylko sobie posiedź. Na biurku leżą książki, a w barku obok szafy powinna być butelka Ognistej.
-Niegrzeczna panna Potter?
-Raczej wkurzający się przyjaciel.
-Braciszek, stary.
-Jasne, ale dla niej jestem tylko przyjacielem. Dobra ruszamy na pewna smierć- zaśmiał się Potter i po kilku minutach był już w sowiarni. Blondwłosy Ślizgon siedział na schodach z twarzą ukrytą w dłoniach.
-Weź mi powiedz, czemu to tak musi być- blondyn nawet nie patrząc na przybysza,wiedział, że to jego przyjaciel. Chciał żeby ktoś mu w końcu wyjaśnił  dlaczego musi taki być. Żeby najlepiej było już tak jak dawniej.- Powiedz mi, czemu to ja mam ją tak ranić. Czemu nie mógłby być to Zab?
-Stary, ja wiem jak się czujesz. Ty straciłeś dziewczynę, którą kochasz, a ja straciłem siostrę. Ale to nie będzie trwać wiecznie. Ty możesz się o nią postarać,  nie jak o Potter, ale jak o Granger.
-Ale jak kocham Hermione Potter, a nie Granger. Moja Hermiona już nie żyje! Jej już nigdy nie będzie ! Zawsze będzie tylko głucha pustka i nic więcej ! Nawet jeśli ja bym wrócił,  ona nie będzie mnie kochać ! W jej oczach będę już na zawsze zimnym dupkiem! I dzięki komu ?! Przyjaciołom, którzy tak bardzo chcieli, żeby ona nic nie wiedziała! Nienawidzę was!
-Do ciężkiej cholery ! Miałem wyrzec się siostry! Też bolało! Nie zrobiłem tego dla siebie, tylko dla niej! Żeby nie musiała cierpieć jako moja siostra kiedy przyjdzie do Hogwartu! Żeby mogła normalnie żyć! Sam tego nie chciałem! Mylisz się myśląc, że mi jest łatwo być tylko jej przyjacielem ! Zastanów się kto ma gorzej! Ty sobie znajdziesz dziewczynę, ja siostry już nie. Rok cię nie zbawi.
- Ona nie będzie mnie chciała. Nie po tym co jej zrobiłem.
- Nie doceniasz jej. Ona jest mądra  potrafi wybaczyć. Ale postaraj się. Dzisiaj u Baise w dormitorium.
- O której?
- Dwudziestej. Masz być, jasne?
- Jak słońce.
- A z resztą chodź - Potter wstał i razem z Malfoy'em szybkim krokiem wyszli z Sowiarni. Mijali różne portrety, klasy i uczniów. Była sobota, więc w zamku nie zostało wiele osób. Uczniowie, których mijali, w większości byli to drugoklasiści. Blondyn nie wiedząc gdzie ciągnie go przyjaciel, szedł za nim jak za magnesem. Kiedy doszli do portretu Grubej Damy, Harry wypowiedział hasło i przepuszczając Dracona w przejściu, wszedł do Pokoju Wspólnego. Blondyn chciał wejść do dormitorium czarnowłosego, jednak ten zaciągnął go do pokoju Hermiony. Dziewczyna jeszcze spała, a Blaise czytał jakąś książkę. Chłopcy podeszli do niego i usiedli na biurku. Brunet spojrzał na nich, a potem posłał pytające spojrzenie Harry'emu. Ten tylko uśmiechnął się i wziął książkę, którą trzymał Zabini.
- Co Cię tak na transmutację? - zapytał widząc okładkę.
- A nie można?
- Nie bronię.
- Po co mnie tu przyprowadziłeś? - spytał Draco, który do tej pory siedział wpatrując się w Hermione. Na jej twarzy gościł lekki uśmiech. Oddychała spokojnie.
-Zobaczysz jak się Hermiona obudzi - odpowiedział Potter zeskakując z biurka i podchodząc do okna. Na dworze padał deszcz. Ciężkie krople uderzały o szybę. Ciemne chmury krążyły wokół zamku. Drzewa w Zakazanym Lesie kołysały się z każdym podmuchem wiatru. Uwielbiał takie dni. Mogłyby zdarzać się częściej.
- Cześć, mała- powiedział nadal patrząc na krajobraz rozciągający się przed zamkiem. Nie musiał patrzeć czy dziewczyna jeszcze śpi, czy już wstała, bo i tak dobrze o tym wiedział.
-Cześć- przywitała się Hermiona.- Czemu wy znowu razem siedzicie u mnie?
- Bo musimy pogadać.
- A i mnie może to poczekać, nie?
- Nie bardzo.
- Okey, to zamieniam się w słuch.