poniedziałek, 5 sierpnia 2013

Rozdział 8.

    Na dworze szalała burza. Co kilka chwili można było usłyszeć uderzenie piorunów. Była sama w domu. Mama była na zakupach, a tata siedział w pracy. Ona leżała na łóżku w swoim pokoju i oglądała telewizor. W pewnej chwili usłyszała jak drzwi wejściowe się otwierają i ktoś wchodzi do domu. Dziewięcioletnia dziewczynka zeszła na dół i przeraziła się. W holu stał nieznany jej mężczyzna z jakimś patykiem w ręku. Chciała krzyczeć, wiedziała, że nie dałoby to żadnego skutku. Cofnęła się o kilka kroków, jednak natrafiła na ścianę.
-Nie bój się, nic Ci nie zrobię-ostrzegł mężczyzna, podszedł do Hermiony i dotknął opuszkami palców jej policzka.-Jesteś zbyt ważna dla mojego brata, żeby coś Ci zrobić, Potter. Chociaż Draco i tak nie będzie zadowolony. 
-Czego ode mnie chcesz?
-Dobrze wiesz, maleńka. Nie będzie bolało. Jeszcze się przydasz Czarnemu Panu. Obliviate- szepnął i po chwili już go nie byłoo, a dziewczyna nie pamiętała nawet po co zeszła. Wróciła do swojego pokoju i z powrotem położyła na łóżku.
-Kochanie!- usłyszała wołanie swojej mamy.
-Na górze!
-Wrócił już tata?-zapytała pani Granger, kiedy znalazła się w pokoju dziewczynki.
-Nie.
-A przyszedł ktoś inny?
-Też nie.
-To czemu drzwi są otwarte?
-Może zapomniałaś zamknąć.
-Może faktycznie.

    Obudziło ją pukanie do drzwi. Szybko wstała i przecierając oczy otworzyła drzwi. W progu stanął Draco, ubrany w dżinsy i czarną koszulkę. Uśmiechnął się do dziewczyny, a ona wpuściła go do środka.
-Podobał się prezent?-zapytał siadając na kanapie.
-Bardzo, dziękuję.
-Proszę, ale liczę na buziaka w zamian- wyszczerzył się chłopak i nastawił policzek. Hermiona teatralnie wywróciła oczami i kiedy zamierzała pocałować Ślizgona w wyznaczone miejsce, ten przekręcił głowę, a ich usta złączyły się w pocałunku. Z początku blondyn delikatnie musnął jej wargi, a kiedy oddała pocałunek, pogłębił go. Przyciągnął ją jeszcze bliżej, a ona usiadła okrakiem na jego kolanach. Draco położył ręce na jej talii, a ona wplątała jedną dłoń w jego włosy, a drugą położyła mu na karku. Te cudowne kilka chwil przerwało im czyjeś chrząknięcie. Niechętnie oderwali is od siebie i spojrzeli w stronę drzwi, przy których stał Harry i Blaise.
-Nie chcieliśmy przeszkadzać, ale chcieliśmy Cie tylko obudzić-oznajmił Potter, a dziewczyna tylko wziąwszy swoje rzeczy, weszła do łazienki.
-Ale, jak widać nasz kochany Smoczek spełnił nasze zadanie-dodał Zabini z głupim uśmiechem na ustach.
-Ja tylko przyszedłem po kurtkę, którą wczoraj zostawiłem-wyjaśnił Draco, a w tym czasie Hermiona wyszła z łazienki, ubrana w zwykłe rurki i koszulę.
-I w podziękowaniu zaczęliście się całować-drążył Blaise.
-Tak... znaczy, nie. Z resztą, co ja Ci się tłumaczę? Sam lepiej powiedz, co robisz o tak wczesnej porze w wieży Gryffindoru.
-Stęskniłem się za moim Złotym Chłopcem.
-Nareszcie przestaniesz się do mnie dobierać.
-Dlaczego tak mówisz, Dracusiu?-pisnął udając głos Astorii, na co blondyn pokręcił głową z politowaniem.
-Nie chce przerywać tego, jakże wzruszającego przedstawienia, ale powinniśmy iść na śniadanie-przerwała Hermiona, a kiedy wszyscy się zgodzili zeszli do Wielkiej Sali. Po drodze wszyscy, których mijali stawali zdziwieni widokiem dwóch Gryfonów i Ślizgonów razem. Kiedy weszli do Wielkiej Sali wzrok uczniów i nauczycieli skierował się do nich, a gdy Draco chciał usiąść do swojego stołu Blaise szepnął coś do niego i odszedł z Harry'm, zostawiając zaskoczonego blondyna samego z Hermioną, która  właśnie zmierzała w stronę stołu Gryfonów.
-Draco!- usłyszał głos małej, jedenastoletniej blondynki, która właśnie biegła w jego stronę. Przykucnął i kiedy dziewczynka znalazła się obok niego, przytulił ją do siebie.
-Emma, co ty tu robisz? Nie powinnaś być w Beauxbatones?
-Tata przeniósł mnie tutaj, bo tam mi się znudziło.
-A jaka pewność, że za kilka tygodni Ci się tutaj nie znudzi?
-Tata powiedział, że jak mi się znudzi, to zabierze mnie do domu, bo ma dość mojego marudzenia.
-Miałaś już przydział?
-Będę w Gryffindorze.
-Żartujesz? Od lat Snape'owie trafiają do Slytherinu, a ty do Gryffindoru?
-Tata powiedział, że nie ważne gdzie będę, ale i tak będzie ze mnie dumny jak nie zrezygnuję za kilka dni.
-To dobrze. Na pewno każdy kto spędziłby z Tobą więcej niż tydzień stwierdziłby, że jest z Ciebie dumny. Siadaj już.
Draco usiadł obok Hermiona, która uśmiechnęła się do niego, co odwzajemnił. Śniadanie minęło im w ciszy. Każde pogrążone było we własnych myślach. Głównie błądziły one wokół dzisiejszego pocałunku. Żadne nie chciało poruszać tego tematu. Po śniadaniu Gryfoni z Krukonami z szóstej klasy udali się na zaklęcia, a Ślizgoni i Puchoni na numerologię, które minęły bardzo szybko. Potem Gryfoni i Ślizgoni mieli razem Obronę. Pod klasą stali już wszyscy szóstoklasiści. Harry cały czas gadał z Blaise'em, a Hermiona i Draco stali na uboczu. Niedługo potem zjawił się nauczyciel i wpuścił wszystkich do środka. Po raz kolejny Zabini pociągnął za sobą Pottera zostawiając Dracona na pastwę losu. Lekcja minęła szybko. Zaklęcie Patronusa, jakie ćwiczyli na lekcji jednym wychodziło innym już nie. Po dzwonku wszyscy wyszli z klasy, a Hermiona pośpiesznym krokiem udała się do lochów, gdzie odbywały się eliksiry. Draco dogonił ją w połowie drogi i obejmując w talii, zatrzymał na środku korytarza. Przerażona dziewczyna aż pisnęła.
-Spokojnie-szepnął najbliżej jej ucha, przy okazji delikatnie je muskając i odwrócił ją do siebie.-Swoją drogą, tylko winni się czegoś boją.
-Och, tak. Winna to ja jestem. Tego, że zaczęłam z Tobą normalnie gadać. A mogłam nadal żyć bez obaw, że ktoś będzie mnie straszył na każdym kroku-rozmarzyła się patrząc w tęczówki Ślizgona. On też nie pozostał bierny i spojrzał głęboko w jej oczy.
-Straszyłem Cię wcześniej i teraz też będę.
-Merlinie, czego ja się spodziewałam?-zapytała teatralnie wywracając oczami.
-Nie wiem. Ty mi powiedz, to spróbuję coś zdziałać.
-Dobra, na razie chodź na eliksiry.
Draco ruszył za Hermioną  i szybko dogonił jej tempa. Po kilka chwilach znaleźli się po klasą w lochach. Gryfonka rozglądała się za Harry'm, jednak nigdzie go nie było. Tak samo jak i Blaise'a. Kiedy pojawił się nauczyciel, wszyscy weszli do klasy. Draco usiadł obok Hermiona.-Nie wiesz gdzie jest Zabini, albo Potter?-zapytał rozglądając się po pomieszczeniu.
-Sama się zastanawiam.
-Myślisz, że to rano, to oni tak na poważnie?
-Sądzisz, że Harry i Zabini...?
-A jak chcesz wyjaśnić ich zniknięcie?
-Może...
-Panno Granger, panie Malfoy-obok nich stanął Slughorn, który zmierzył dwójkę uczni bacznym spojrzeniem.-Proszę się zająć lekcją.
-Przepraszam-powiedziała Hermiona, a kiedy nauczyciel odszedł, posłała Draconowi morderce spojrzenie i uderzyła go w ramię.
-Ej!-krzyknął na całą klasę, a Horacy spojrzał na niego pytającym wzrokiem.-Granger mnie bije.
-Co z Ciebie za facet, że dajesz się bić dziewczynie, Malfoy?-zakpiła Gryfonka.
-A co z Ciebie za Gryfonka, że atakujesz z zaskoczenia?
-A co z Ciebie za Ślizgon, że nie potrafisz tego przewidzieć?
-Ty wredna małpo.
-A mówi to tleniona fretka.
-Odszczekaj to.
-A czy ja jestem Tobą, żeby szczekać.
-Dość tego!-krzyknął nauczyciel, a wszyscy momentalnie ucichli.-Oboje szlaban, Potter, Parkinson i Zabini tak samo. Chyba, że znajdą odpowiednie wytłumaczenie. A teraz wracamy do lekcji. Dzisiaj w parach przygotujecie eliksir słodkiego snu. Macie na to dwie godziny. Zaczynajcie.
Hermiona musiała pracować z Draconem. Przez całe półtorej godziny dziewczyna nie odzywała się do blondyna, tylko warczała, co ma zrobić. Po pewnym czasie się to dla niego uciążliwe. Gdy lekcja dobiegła końca Gryfonka szybko wyszła z klasy, a Ślizgon zaraz za nią.
-Stój, no!-krzyknął za nią i szybko znalazł się obok niej.
-Czego, Malfoy?-warknęła w jego stronę.
-O co Ci chodzi?
-O nic. Ty masz jakiś problem.
-Ja?! Ty się obrażasz o nie wiadomo co.
-Najlepiej zwalić wszystko na innych, nie, Malfoy? Ty masz w tym wprawę.
-Musimy się kłócić?
-Ja się z Tobą nie kłócę, więc mnie przepuść- kiedy Hermiona odeszła kilka kroków, Draco wyprzedził ją, złapał jej twarz w dłonie i złożył na jej ustach pocałunek, za co dostał w policzek.-Nie waż się mnie więcej całować!-warknęła i zanim ktokolwiek zdążył się obejrzeć, zniknęła za drzwiami Wielkiej Sali. Usiadła przy stole Gryffindoru i zmierzyła ostrym wzrokiem Harry'ego, który był pogrążony rozmową z Dean'em. Gdy tylko napotkał wzrok siostry przerwał rozmowę i spojrzał na nią z błaganiem wymalowanym na twarzy.
-Wyjaśnię Ci dlaczego mnie nie było na eliskirach -powiedział szybko.
-Na to liczę.
-Ale nie tutaj. To trochę dłuższa historia, więc po zielarstwie u Ciebie w dormitorium, dobrze?
-Tak, ale będziesz na zielarstwie?
-Będę. A tak właściwie, to co się stało stało, że jesteś taka zła?
-Malfoy to idiota-powiedziała na tyle głośno, aby usłyszał to Draco, który przechodził właśnie obok ich stołu.
-Słyszałem-oznajmił Ślizogn, mierząc ją stanowczym wzrokiem.
-O to mi chodziło.
-Wredna małpa- mruknął pod nosem.
-Słyszałam!-krzyknęła i stanęła na przeciwko niego.
-O to mi chodziło.
-Cham.
-Odszczekaj to!
-A czy ja jestem Tobą, żeby szczekać?
-Jak ja Ciebie nie cierpię.
-Ja Ciebie też, kotku.
-Trzymajcie mnie, bo zaraz coś jej zrobię.
-Żebym ja Ci czegoś nie zrobiła.
-Przy ludziach?
-A co za różnica przy kim?
-Nie, no, jak wolisz. Ale ja to się krępuję przy osobach trzecich.
-Ty świnio. Jak śmiesz?!
-Myślisz, że tylko ty masz prawo do świetnej zabawy? Możesz być sobie siostrą Wybrańca, ale nie jesteś jakąś pieprzoną księżniczką.
-Skąd ty...?
-Może kiedyś Twój kochany braciszek i jego przyjaciel Ci to wyjaśnią, ale ja już za dużo zrobiłem.
-O czym ty mówisz?
-Pogadaj z nimi. Zapewne wiedzą więcej niż ja.
-Co znaczy więcej?
-Mnie już o nic nie pytaj. Mam dość. Oni Ci powinni wyjaśnić-zanim Hermiona zdążyła coś odpowiedzieć on odszedł. Usiadła z powrotem na swoje miejsce, nie zaszczycając wzrokiem Harry'ego. Właśnie teraz zrozumiała, że jej własny brat ją cały czas okłamywał.
-Hermiona, ja Ci to wyjaśnię-odezwał się, jednak dziewczyna odwróicła się do Rona i zaczęła z  nim rozmowę. Szybko zjadła obiad i udała się do cieplarni, w której odbywało się zielarstwo. Po drodze Harry próbował z nią rozmawiać, ale bez widocznych efektów, bo po prostu go ignorowała. Lekcja mijała zaskakująco szybko. Kilkanaście minut przed dzwonkiem w cieplarni pojawił się trzecioklasista, który na prośbę profesor McGonagall zabrał Dracona i Hermionę do dyrektora. Całą drogę do jego gabinetu pokonali w ciszy. Gryfonka zbierała się w sobie, żeby przeprosić blondyna, ale za każdym razem, kiedy otwierała usta, słowa nie przechodziły jej przez gardło. Przepuścił ją w drzwiach i uśmiechnął się lekko, co odwzajemniła. W gabinecie siedział dyrektor, McGonagall i Snape. Obecność nauczyciela Obrony trochę zdziwiła dwójkę uczniów.
-Usiądźcie-Dumbledore wskazał na dwa fotele pomiędzy nauczycielami.-Jutro podczas obiadu każdy ma być obecny w Wielkiej Sali. Do szkoły dojdzie dwóch uczniów z królewskich rodzin i potrzebne będą dwa dormitoria. Jedno  w wieży Gryffindory, a drugie w lochach. Dlatego wy dostaniecie nowe dormitoria. Będzie to salon, łazienka i dwie sypialnie na piątym piętrze.
-Czyli mamy mieszkać razem, tak?- zapytał Draco.
-Zgadza się, panie Malfoy. Wracając do sprawy. O 19 opiekunowie domów zaprowadzą Was do nowych pokoi. Radziłbym, żebyście spakowali wszystkie rzeczy i czekali na opiekunów w dormitorium. Rozumiemy się, panie Malfoy?
-Dlaczego zawsze ja?
-Bo to ty zawsze masz problem-odezwał się Snape.
-Dobrze, dobrze.
-Z mojej strony, to tyle. Jeżeli nie macie pytań, możecie już iść-oznajmił dyrektor.
-Do widzenia-odpowiedzieli chórem prefekci i wyszli z gabinetu. Po drodze Hermiona zebrała się na odwagę i podbiegła do chłopaka, który zmierzał właśnie w stronę lochów.
-Draco-zaczęła, a blondyn spojrzał na nią pytającym wzrokiem.-Chciałam Cie przeprosić. Wiem, że mogę sobie w buty wsadzić te swoje przeprosiny, ale głupio mi, że tak na Ciebie zaskoczyłam. Za ten policzek też przepraszam. Przesadziłam.
-Trochę-przyznał Draco, uśmiechając się do niej w uroczy sposób.-Ale wybaczę, jeśli pomożesz mi z patronusem.
-Jasne, że tak.
-Jutro po zajęciach w dormitorium?
-Okey.
-To do zobaczenia.
-Na razie-oboje odeszli w swoją stronę. Hermiona weszła do swojego dormitorium i ujrzała Harry'ego i Blaise'a siedzących na kanapie.-Czego chcesz?-warknęła do brata.
-Porozmawiać.
-Mówiłam Ci, że nie mam ochoty z Tobą gadać.
-To już nie mój problem, bo Cie nie puszczę, do póki mnie nie wysłuchasz-rzekł, po czym złapał siostrę w pasie, przyciągnął do siebie i posadził na swoich kolanach.
-Puść mnie, idioto!
-Jak mnie wysłuchasz, to w tedy dam Ci spokój.
-Dobra, masz pięć minut.
-Świetnie. Kiedy mieliśmy osiem lat, ja, Draco i Blaise trafiliśmy na faceta, który na mój widok coś wymamrotał i odszedł dalej. Wypadła mu z teczki kopia przepowiedni dla Ciebie. Draco wiedział, że to niejedyna Twoja  przepowiednia . Byłaś sposobem na, żeby Voldemort się odrodził, a niektórzy byli Śmierciożercy o tym wiedzieli, ale zerwali kontakty z innymi. Stary Malfoy był jednym z tych, którzy nie wiedzieli, więc kazał Danielowi usunąć Ci pamięć.
-To w tedy, w Trzech Miotłach, to my wcale na siebie nie wpadliśmy. Chcieliśmy znaleźć sposób, żeby pokonać przepowiednie. Draco miał o tym nie wiedzieć, bo kilka dni wcześniej zmodyfikowaliśmy Wam pamięć-dodał Zabini.
-On miał dość traktowania Cię, jakby to, co  było w dzieciństwie, nie istniało. On chciał Ci powiedzieć już na początku pierwszej klasy, ale kazaliśmy mu mówić, to co mówił.
-Po tym jak w trzeciej klasie przywaliłaś mu w nos, nie obyło się bez fochów.
-I oboje dostaliśmy w pysk.
-Wróćcie mi pamięć-poprosiła Hermiona.
-Nie możemy. Ona sama wróci-oznajmił Harry, a dziewczyna posmutniała, więc przytulił ją do siebie.
-Stary, nie przytulaj jej lepiej, bo jak się Malfoy dowie, to po Tobie-zaśmiał się Zabini, za co oberwał w głowę od Gryfonki.
-Głupi jesteś-stwierdziła z uśmiechem na twarzy.
-Wiem, ale co poradzisz? Ale mówię prawdę. On jest o Ciebie zazdrosny jak o jakąś Afrodytę...Ałł! Za co?!-krzyknął kiedy Harry klepnął go w tył głowy.
-Za obrażanie mi siostry-odpowiedział.
-Dobra, ludzie-przerwała szatynka.-Fajnie było, ale ja muszę się spakować.
-Gdzie się pakujesz?-zapytali równocześnie, po czym przybili sobie piątkę.
-Tajemnica zawodowa-po chwili miała już wszystko spakowane i śmiała się razem chłopakami. Chwilę przed kolacją przyszedł Draco, który szukał Zabini'ego i został z nimi.


***


Przykro mi, że dodaję rozdział po czasie, ale nie miałam jak go napisać, bo tablet mam w naprawie, a komputer szybko się przegrzewa i zacina, więc był problem. Dodatkowo jeszcze skręciłam nadgarstek. Ale obiecuję, że kolejny rozdział pojawi się dużo szybciej niż ten, a w między czasie postaram się dodać jakąś miniaturkę.
Co do rozdziału, to nawet mi się podoba. Chociaż mógł być trochę lepszy. Ale mam nadzieje, że wam się podoba. 

Pozdrawiam, Alex_x.

4 komentarze:

  1. Bardzo mi się podoba ten rozdział. Mam nadzieję, że szybko dodasz kolejny ;D

    OdpowiedzUsuń
  2. ŚWIETNY ROZDZIAŁ. Czekam na kolejny.

    OdpowiedzUsuń
  3. fajne. jak wszystkie do tej pory. Lecę czytać dalej.
    Pozdrawiam,
    Miss Avada

    OdpowiedzUsuń
  4. Genialne!A ta klotnia prawie mnie zabila-normalnie sie dusilam ze smiechu! :)

    OdpowiedzUsuń