wtorek, 27 sierpnia 2013

Rozdział 12.

(Perspektywa Draco)
Czy ja jestem jej przyjaciel? Cholera. Czy to wszystko musi być takie skomplikowane? Jestem chyba naiwny, sądząc, że taka dziewczyna jak Hermiona, może zakochać się w kimś takim jak ja. Debil. Koleś, weź się w garść! Czy jeśli byś się jej nie podobał, to by się z Tobą całowała? Półgłówek! Może i racja. Ale czemu moje drugie ''ja'', zawsze odzywa się niepytane? Idioto, idźże z nią pogadać! Rusz ten tyłek, a nie siedzisz i czekasz, aż sama przyjdzie. Ona nie przyjdzie i dobrze o tym wiesz. Wstałem szybko z łóżka i udałem się do pokoju Hermiona. Zapukałem do drzwi i czekałem. 
-Nie ma mnie!-usłyszałem, ale i tak wszedłem. Szybko się schyliłem, żeby nie dostać w głowę nadlatującą książką.-Chcę być sama.
-Co Ci jest?-zapytałem, ignorując jej słowa. Widziałem jej zapuchnięte od łez oczy i samemu zachciało mi się płakać.
-Nic. Po prostu daj mi spokój-usiadłem obok niej na łóżku. Tuliła do siebie poduszkę i trzymała w ręce jakiś list.
-Nie dam, bo widzę, że coś jest nie tak. Wypłacz się. Dziewczyny to lubią.
-Ale ja nie jestem jak każda inna dziewczyna-warknęła i trzepnęła mnie w głowę poduszką.-Nie lubię płakać przy innych.
-Ja nie mam tego na myśli. Powiedz o co chodzi i zrobi Ci się lepiej.
-Nie chcę-jęknęła, ale i tak przytuliła się do mnie, kiedy tylko jej to zaproponowałem. Wtuliła się we mnie jak w ulubionego misia. Sam gdzieś w głębi duszy chciałem, żeby to właśnie tak było.
-Powiedz, co jest.
-Nie potrafię. Przeczytaj-podała mi list, a ja spojrzałem jej niepewnie w oczy. Zacząłem czytać, kiedy kiwnęła głową.
Szanowna Panno Granger,
mamy obowiązek poinformować panią, iż ciała pani rodziców zostały odnalezione dziś o godzinie 17:58 w pani domu. Zostali zabici klątwą Avada Kedavry, a nad domem widniał Mroczny Znak.  Sprawcy zostali złapani przez ich nieuwagę w centrum Londynu. Okazali się nimi Lucjusz Malfoy i Bellatrix Lestrange. Zostali już zesłani do Azkabanu i oczekują tam na proces.
Proszę przyjąć moje najszczersze kondolencje.
Z wyrazami uznania 
Alicia Hoppe*
Patrzyłem z niedowierzaniem. Wiedziałem, że mój ojciec jest zdolny do wszystkiego, ale po co miałby zabijać rodziców Hermiony?
-Hermiona, będzie dobrze-szepnąłem do niej. Tylko, że sam wiedziałem, jak to brzmi z moich ust. Ja nigdy tak nie powiedziałem. Chyba, że kłamałem. Nawet moja mama nigdy mi nie uwierzyła, jak jej to mówiłem. Właśnie. Mama. Co ona teraz musi przeżywać. I to przez kogo? Jej rodzonego syna. 
-Wiesz na pewno?
-Nie. Ale wiem, że zrobię wszystko, żebyś była bezpieczna.
-Dlaczego? Czemu Ci tak bardzo zależy na moim bezpieczeństwie?-Kogo ty się o to pytasz? Ja sam nie mam pojęcia jak jej odpowiedzieć. Boję się własnych uczuć. Czemu? Bo, gdy byłem małym chłopcem nikt nie okazywał mi ich cały czas, tylko w tedy, gdy ojca nie było w domu.
-Ja... nie wiem. Może dlatego, że...-weźże jej to powiedz-dlatego, że... jesteś dla mnie ważna.-Tchórz!
-Jest wiele innych ważnych osób, a ty akurat mi chcesz zapewnić bezpieczeństwo?
-Bo ja się w tobie... no...zakochałem.
-Czekaj. Czy właśnie powiedziałeś, że się we mnie zakochałeś?
-Tak, właśnie to powiedziałem.
-Normalnie, grzechem byłoby nie skorzystać, nie?-Do czego ona zmierza? Uświadomiła mnie dopiero, kiedy usiadła mi okrakiem na kolanach i pocałowała. Chętnie oddałem ten pocałunek.
-Teraz już wiem co miałaś na myśli, mówiąc, że grzech nie skorzystać-stwierdziłem tuż przy jej ustach, a ona tylko się zaśmiała.
-Sam Draco Malfoy oznajmił właśnie, że się we mnie zakochał.
-A czy Hermiona Granger podziela moje uczucia?
-Naturalnie. Możesz zostać ze mną na noc?
-Czy pani, panno Granger składa mi jakieś niemoralne propozycje?
-Źle mnie pan, panie Malfoy, zrozumiał. Miałam na myśli, że będzie pan spał na kanapie.
-Ja jednak preferuję opcję spania z panią w jednym łóżku.
-W drodze wyjątku mogę się zgodzić-zaśmiała się, a ja poszedłem w jej ślady.

***

   W wieży Gryffindoru siedziało wiele osób, między innymi Harry. Rozmawiał z Ronem na temat kolejnego meczu Quidditcha. Pomimo, że prowadził tę dyskusję, myślami zajmował się piękną, brązowowłosą Ślizgonką. Przez swoje myśli nawet nie zauważył, że Ron odszedł od niego i siedział teraz sam. Po kilku minutach wszedł do swojego dormitorium, gdzie siedział już Neville i Dean. Zamienił z nimi dosłownie dwa słowa i zniknął za drzwiami łazienki, gdzie wziął prysznic i wymył zęby. Położył się do łóżka dość wcześnie.  Zasnął też szybko.

***

Obudziła się około siódmej rano. Od razu poczuła rękę Dracona na swoim biodrze i obróciła się do niego. Spał jeszcze. Wyglądał uroczo, kiedy włosy sterczały mu wszystkie strony. Leżała dobre pięć minut zanim szybki całus w usta nie otrzeźwił jej. 
-Przyglądasz mi się-zauważył Malfoy. Dziesięć punktów za spostrzegawczość, panie Malfoy-mruknęła sobie w myślach i postanowiła trochę podrażnić chłopaka. 
-Cóż za spostrzegawczość.
-Dobra żarty.
-Ale nie. Czemu nie możesz być taki spostrzegawczy na meczu? Byłoby dużo więcej zabawy, gdyby dwóch szukających spostrzegło znicza, a nie jeden. 
-Bijesz do czegoś?
-Ja? Skąd? 
-Granger!
-Rozumiem, że podoba Ci się moje nazwisko, ale przestań po mnie denerwujesz. 
-Chyba lepiej bym wyszedł, gdybym Ci wczoraj nie powiedział, że mi się podobasz. 
-Ja bym na Twoim miejscu też to rozważyła.
-Merlinie, za co? 
-Za wszelkie grzechy, jakie popełniłeś chodząc po tym świecie. 
-Jesteś nieznośna.
-Taka moja rola, a ty dobrze o tym wiesz.
-Uwielbiasz jak się denerwuje, co?
-Ależ, skąd? Masz potem takie fajne policzki.
-Czy ty właśnie powiedziałaś, że się rumienie?
-Ja tylko powiedziałam, że masz fajne policzki.
-Inaczej to odebrałem.
-Twój problem. Żartuje tylko-dodała, gdy Draco przekręcił się na drugi bok i udał obrażonego. Ten jednak tylko uśmiechnął się pod nosem i jednym, zwinnym ruchem sprawił, że dziewczyna leżała pod nim. Zaśmiała się i popatrzyła mu prosto w oczy. On również spojrzał w jej oczy. Oboje momentalnie spoważnieli. Blondyn pochylił się nad nią i musnął jej usta. Oddała jego pocałunek, który z chwilą jej aktywności, stał się namiętny. Hermiona złapała go za szyję i przyciągnęła bliżej siebie. W pewnej chwili usłyszeli jak drzwi do pokoju się otwierają. Oderwali się od siebie i spojrzeli w tamtym kierunku. W progu stał Harry i Blaise. Oczy Zabiniego okazywały chęć mordu, natomiast Potter był widocznie zadowolony. Draco z chęcią zabiłby tych dwóch gołymi rękoma.
-Czego?-warknął.
-Nie, no. Nie przyszliście na śniadanie i się martwiliśmy-odpowiedział Wybraniec.
-Próbuj szczęścia dalej to może uwierzę. Gadaj czego i wynocha.
-Mógłbyś być nieco milszy.
-Zasada Malfoy'a. W piątek nie jestem miły. A jak mi ktoś coś przerwie, tym bardziej.
-To było niechcący.
-Potter, pukać nie potrafisz?
-Nie ja otworzyłem.
-Wszystko na mnie?-oburzył się Blaise.
-A ja chciałem sprawdzić, czy oni w końcu są razem? Ty nie potrafisz się doczekać, aż w końcu przegrasz.
-Niby ja przegram? Oni nie są razem. Powiedzcie, że nie-poprosił, a w jego głosie można było wyczuć desperację.
-Nie jesteśmy razem-oznajmiła Hermiona.
-To po co się całowaliście?-zdziwił się Harry.
-Po pary tak robią-zauważył Draco.
-Ale  powiedzieliście, że nie jesteście razem-załamał się brunet.
-Blaise, powiedzieliśmy to co chciałeś usłyszeć.
-Nie cierpię Was.
-O co się założyliście?
-O to, że jak do świąt będziecie razem, ten tutaj-wskazał na Pottera-wygra puchar Quidditcha, który ty dasz mu wygrać, a jeśli nie będziecie razem ja wygrywam.
-Że słucham?!
-No, to był jego pomysł.
-Więc teraz mnie przekonaj, żebym mu oddał to zwycięstwo-oznajmił blondyn wstając z łóżka i podchodząc do nich.-Ja nikomu nie daje wygrać.
-A mi się wydaje, że oni oboje zasłużyli na karę-zauważyła Hermiona, która stanęła obok Malfoy'a.
-A co masz na myśli?-zapytał z chytrym uśmieszkiem. Granger szepnęła mu coś na ucho, a ten jeszcze bardziej uśmiechnął i popatrzył na Pottera i Zabiniego z rozbawieniem w oczach.

***

Wielka Sala była już pełna. Wszyscy uczniowie czekali, aż Dumbledore zabierze głos. Brakowało tylko Harry'ego i Blaise'a. Draco i Hermiona siedzieli przy swoich stołach z uśmiechem na twarzy. Kiedy ich spojrzenia się spotykały uśmiechali się jeszcze szerzej. Malfoy zastanawiał się jak dziewczyna przekonała dyrektora do ich planu. Wiedział, że jest pomysłowa, ale nie posądziłby jej o takie zdolności do zemsty. Teraz sam bał się z nią zadrzeć. Pomimo, że byli parą od kilkunastu godzin, nie chcieli, żeby wszyscy już o tym wiedzieli. Gdy dochodziła 8 Dumbledore wstał.
-Chciałem Wam coś ogłosić-zaczął.-Nie zajmie mi to zbyt wiele czasu. Otóż pan Potter i pan Zabini-obaj chłopcy pojawili się obok niego-postanowili zmienić się rolami na tydzień. Znaczy to, że pan Potter przez tydzień będzie w Slytherinie, a pan Zabini w Gryffindorze. Tylko tyle chciałem Wam powiedzieć. Możecie iść już na zajęcia-wszyscy uczniowie wyszli z Wielkiej Sali w głębokim szoku. Harry i Blaise wyszli zaraz za parą prefektów naczelnych, obrzucając ich nienawistnym spojrzeniem. Pierwszą lekcją jaką mieli była transmutacja. Mieli ją razem. 
Zajęcia minęły im dość szybko, a po nich Potter, Zabini, Granger i Malfoy spotkali się w salonie prefektów. Prefekci siedzieli na kanapie wtuleni w siebie, a Harry i Blaise, nadal źli, na fotelach. Hermiona i Draco mieli niezły ubaw z chłopaków. 
-A... Harry, pamiętaj, że dzisiaj trening, a jutro mecz z Krukonami-oznajmił blondyn.-Grasz jako ścigający. A z tego co wiem, to Gryfoni grają w niedzielę z Puchonami.
-CO?!-krzyknęli oboje naraz.

○○○○○○○○
*postać wymyśliłam na potrzebę tego opowiadania, konkretniej rzecz biorąc tej sceny. 

Jestem nawet zaskoczona, że udało mi się napisać ten rozdział tak szybko. Planowałam go bardziej na 30.08, ale jeśli mi się uda, wtedy dodam kolejny rozdział. Nic jednak nie mogę obiecać. 

Pozdrawiam, 
Alex_x.

2 komentarze:

  1. Super rozdział :-)A pomysł by Harry zamienił się z Blaise był genialny :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Extra no i nie moge sie doczekac co sie stanie z Hermiona
    Pozdro :) Duzo weny

    OdpowiedzUsuń