niedziela, 21 lipca 2013

Rozdział 7.

Nie mógł spać od kilku godzin. Przez cały czas rozmyślał nad swoim życiem. Nigdy nie czuł się tak jak teraz. Myśli rozsadzały mu czaszkę. Leżał na łóżku w swoim prywatnym dormitorium, wpatrując się w sufit, jakby miało mu to coś pomóc. Blond włosy rozrzucone były na poduszce, które co jakiś czas przeczesywał dłonią. Kołdra, którą zawsze co rano perfekcyjnie układał na łóżku, teraz leżała gdzieś w jego kącie. Stalowo-błękitne tęczówki wgapiały się tylko w jeden, martwy punkt. Nie czuł zmęczenia, ani niczego podobnego. Czuł, że nie jest już sobą, że coś się z nim dzieje, tylko nie wie co. Nie miał nikogo, komu mógłby się wygadać. Co prawda był zawsze Zabini, ale on miał za długi jęzor i każde słowo, na pewno, za jakiś czas poznałby cały Hogwart z nauczycielami i Filchem włącznie. Weź się w garść, Malfoy- krzyknął jego głos rozsądku, kiedy myśli zeszły, po raz kolejny na jeden tor. Choć próbował zapomnieć, to i tak wracało. Jak bumerang. Tamta chwila, jeden uśmiech i cały poukładany, malfoyowy świat, lega w gruzach. Tak, jeden uśmiech niewinnej Gryfonki, z pewnością zniszczył świat Dracona.

***

 7:10. Dla niektórych to pora, która w ogóle mogłaby nie istnieć. Dla innych z kolei, to normalna godzina, o której wstają. Hemiona lubiła spać trochę dłużej, ale życie w Hogwarcie nauczyło ją wczesnego wstawania, nawet jeśli kładła się spać o drugiej w nocy. O 7:30 zeszła do Wielkiej Sali. Praktycznie wszyscy uczniowie starszych klas odsypiali wczorajszą imprezę, więc na śniadanie przyszło tylko kilka osób. Przy stole Gryfonów siedział już Harry i Ron. Potter zasypiał na siedząco, a Weasley coś mu tłumaczył, ale ten go wcale nie słuchał i dłubał widelcem w talerzu z ziemniakami. Dziewczyna podeszła do nich i usiadła obok czarnowłosego.
-Aż tak wczoraj balowaliście?-zapytała, na co Wybraniec położył głowę na jej ramieniu.
-Wcale nie balowaliśmy, tylko pomagaliśmy sprzątać- bronił się rudy.
-Kto sprzątał, ten sprzątał- wygarnął Harry.
-Czego się czepiasz?
-Ty wcale nie pomagałeś, tylko gadałeś z Brown. Z resztą zastanawiam się , coś jej mówił, że nie potrafiła przestać się śmiać, co?
-Nie interesuj się. Chyba, że sam powiesz jak noc w Slytherinie.
-Co ty chrzanisz?
-Seamus  Cie widział jak idziesz z Greengrass do lochów.
-Nigdzie nie szedłem i spałem u siebie.
-Dobra- przerwała im Hermiona.-Piłeś coś?-zapytała zwracając się do Harry'ego.
-Wiem, że nie mogę i tego się trzymam. Tylko trochę nie spałem.
-Ile?
-Odkąd wyszedłem ze Skrzydła to nic.
-To połóż się po śniadaniu.
-Taa... i nie wstanę do jutrzejszej kolacji? Nie, dzięki.
-To Cie obudzę.
-A randka z Malfoy'em?-zapytał tak ciszo, żeby tylko ona go usłyszała i uśmiechnął się złośliwie.
-A skąd o tym wiesz?
-Sama mi powiedziałaś, ale chyba byłaś tak szczęśliwa, że nie pamiętasz.
-Lepiej nie angażuj się w moje sprawy, tylko zajmij swoimi.
-Muszę się interesować Twoimi.
-A to z jakiej paki?
-Bo jesteś moją siostrą i wiem, co się między wami dzieje.
-Tak? To proszę, mądralo, gadaj.
-Lubisz go.
-Iii?
-A on Cie rozbiera wzrokiem.
-Głupi jesteś.
-Wiesz, że  zawsze tak do mnie mówisz, gdy mam rację?
-Ale ty jesteś głupi i nie da się ukryć.
-No, tak, na pewno. Skoro ja jestem głupi to jaka jesteś ty?
-O wiele mądrzejsza.
-Jakim cudem, skoro jesteśmy bliźniakami?
-W życiu wszystko jest możliwe, braciszku- szepnęła wstając od stołu i klepiąc Harry'ego po plecach.
-Gdzie idziesz?
-Muszę jeszcze zanieść książki do biblioteki, a ty jak chcesz to możesz do mnie iść.
-Mamy trening za pół godziny.
-Ale ty nie możesz.
-Mogłem już wczoraj grać, ale chciałem, żebyś w siebie uwierzyła.
-Nie lubię Cie.
-Tylko żartowałem.
-Masz szczęście- dziewczyna uśmiechnęła się do chłopaka i opuściła Wielką Salę. Na korytarzu mijała wiele zaspanych osób. Niektórzy byli tak zajęci ziewaniem, jej nie zauważyli jej i na nią wpadali, przepraszali i szli dalej. Ona weszła do swojego dormitorium, zabrała książki do biblioteki i tak poszła, a kiedy wróciła zastała Harry'ego leżącego za łóżku z najnudniejszą lekturą jaką widział świat na jego brzuchu. Chłopak spał w najlepsze. Zawsze, kiedy sypiał bez koszmarów, wyglądał uroczo. Jednak ostatnimi czasy, sukcesem było zobaczenie go takiego. Od kiedy Voldemort został uznany za żywego, ten chłopak nie był taki jak kiedyś. Nie mówił otwarcie o uczuciach. Wszystkich dziwiło jego zachowanie i tylko Hermiona wiedziała, przez co przeszedł. Nawet jeśli przez kilka lat byli tylko przyjaciółmi, bała się o niego. On też zawsze się o nią martwił. Praktycznie nikt nie podejrzewał, że ta dwójka nastolatków może być rodzeństwem. Nigdy nie wyjawiali cech typowych dla rodzeństwa. Jednak te kilka lat przyjaźni umocniły ich więzi.
Gryfonka podeszła do łóżka, wzięła koc leżący na jego skraju i przykryła nim brata. Chłopak przewrócił się na bok, zrzucając z siebie książkę. Dziewczyna usiadła obok niego podnosząc poduszkę, o którą się oparła. Harry otworzył oczy i spojrzał zaspanym wzrokiem na Hermiona, która uśmiechnęła się do niego. Czarnowłosy położył głowę na jej kolanach. Szatynka pogłaskała go po głowie i jeszcze bardziej się do niego uśmiechnęła.
-Jesteś podobna do babci- odezwał się Gryfon.- Kiedy była w Hogwarcie, też była taka śliczna jak ty. Każdy marzył, żeby się do niego odezwała. O tobie też każdy marzy- usiał obok siostry i spojrzał po raz kolejny na nią. Na jej policzkach widniały dwa, piękne rumieńce.- Jesteś jeszcze piękniejsza jak się rumienich.
-Ty też jesteś śliczny i słodki jak śpisz.... a i miękki jak ktoś się w Ciebie przytula - stwierdziła, po czym wtuliła się jego tors.
-Obraziłaś mnie teraz, wiesz?
-Niby jak?
-A niby tak, że powiedziałaś, że jestem mięciutki. Znaczy, że jestem gruby.
-Wcale nie. Miałam na myśli, że jak ktoś zna to Twoje tajne miejsce.
-A ty je znacz, co nie?
-Pewnie, bo w końcu jestem Twoją siostrą.
-No, a jak? Fajnie się z Tobą siedzi, ale masz chyba randkę.
-Powiesz mi w czym dobrze wyglądam?
-Ty we wszystkim ładnie wyglądasz. Mamy te same geny, więc co się dziwisz. Jak mi we wszystkim do twarzy, to Tobie tym bardziej.
-Masz kompleks Malfoy'a?
-Ja tylko stwierdzam fakty i nie powiesz, że nie jestem przystojny.
-Dobrze, dobrze.
Hermiona podeszła do szafy i wyciągnęła z niej czarne rurki, białą bokserkę i miętową koszule, którą włożyła do spodni. Na szyi zawiesiła złoty wisiorek z serduszkiem, a na nogi włożyła białe tenisówki. O 9:50 wyszła, razem z Harry'm z dormitorium. Chłopak  udał się w stronę swojego pokoju, a ona zeszła pod Salę Wyjściową, gdzie czekał już Draco. Podeszła do niego czując na sobie jego wzrok.
-Długo każesz na siebie czekać -stwierdził Malfoy.
-To po co przychodzisz tak wcześnie?
-Nie mogłem się doczekać.
-Aż tak się stęskniłeś?
-Pewnie, ale chodźmy już, bo przed kolacją musimy być z powrotem.
-Przed kolacją?-zdziwiła się, co nie uszło uwadze chłopaka.
-Gdzieś Cię zabieram, ale gdzie to dowiesz na miejscu, teraz już chodź- dziewczyna ruszyła z Draconem przez dziedziniec Hogwartu, by wreszcie dotrzeć do ścieżki prowadzącej do Hogsmead. Kiedy doszli do kolejnej uliczki, blondyn złapał za rękę Gryfonkę o oboje poczuli niemiły skurcz w okolicy pępka. Wszystko zawirowało i telepotrowali się Znaleźli się obok jednego z londyńskich parków rozrywki. Dziewczyna spojrzała zdziwiona na Ślizgona, który tylko się uśmiechnął do niej i chwyciwszy za rękę, zaciągnął do kasy, gdzie kupił dwa bilety. Przez całą drogę, którą przemierzyli Draco trzymał Hermionę za rękę, a ona wcale go nie odpychała, ani nie cofała dłoni. Chłopak pociągnął szatynkę w stronę diabelskiego młyna.
-Idziemy?-zapytał widzą przerażenie malujące się na twarzy Gryfonki.
-Możemy gdzieś indziej?
-To co powiesz na te słodkie kucyki, które jeżdżą dookoła?
-Dobry wybór.
-Ja tylko żartowałem.
-Dobra, to chodź już tutaj.
-W takim razie, panie przodem- dziewczyna z chłopakiem usiedli do jednej z kabin i zapięli pasy. Hermiona niepewnym wzrokiem spojrzała na Dracona, a ten widząc strach w jej oczach, otulił ją ramieniem. Wtuliła się w niego, jakby był ulubionym misiem, przy którym czuła się pewnie i bezpiecznie. Tak też się poczuła w jego ramionach. Zostało tylko dziwne uczucie, że skądś zna ciepło bijące od niego. On też  nigdy nie czuł czegoś tekiego, jak przy niej. Każde uczucie towarzyszące z dotykiem Gryfonki było niedopisania. Kiedy tylko znaleźli się na szczycie młyna, Hermiona wtuliła się jeszcze bardziej w chłopaka. Nigdy wcześniej nie bała się tak, jak w tej chwili. Ślizgon to wyczuł, przycisnął do siebie dziewczynę i pogłaskał po głowie.
-Przepraszam- szepnął, kiedy tylko znaleźli się na ziemi.
-Okey, tylko jak komuś powiesz, co tu zaszło, nie żyjesz, tak?
-To co się stanie tutaj, zostanie między nami.
-Ty coś kombinujesz, nie?
-Dziś wyjątkowo, nic. Chcę tylko, żebyś tę randkę zapamiętała na zawsze.
-Na pewno zapamiętam. Jeszcze nikt nie zabrał mnie do parku rozrywki na randkę i nie sądziłam, że ty będziesz pierwszy.
-Zawsze do usług. A teraz chodź po watę. Jaką bierzemy.
-Cola.
-Uwielbiam ją.
-Ja tak samo.
-A lubisz tunel strachu?
-Najbardziej.
-To kupujemy watę i idziemy do tunelu.
-Zgoda- para nastolatków podeszła do jednej z budek i kupiła dwie waty cukrowe o smaku coli, a potem udali się do tunelu strachu. Zajęli jeden z wagoników. Przez cały czas śmiali się i dobrze bawili.W pewnej chwili zapomnieli, że istniały kiedyś, te słowa, które do siebie wypowiadali przez ostatnie lata. Teraz liczyli się tylko oni  dobra zabawa.

Cztery godziny później, Hogwart / Hogsmead. 

-Stary, po co ty ich trenujesz?-zapytał Blaise, kiedy siedział z Harry'm w Trzech Miotłach. Pub był prawie pusty, więc mogli swobodnie rozmawiać.
-Bo to, że zwycięstwo z wami mam jak z banku, nie znaczy, że z innymi też, Diabeł- oznajmił Potter z wrednym uśmieszkiem. 
-Ciągle wierzysz, że wygrasz ten zakład?
-Stary, ty chyba nie widzisz, co się dzieje wokół ciebie.
-Że niby co?
-Gdzie jest teraz Malfoy?
-Zapewne siedzi w swoim dormitorium.
-Zaskoczę Cię, bo go tam nie ma.
-Co ty chrzanisz?
-Jest na randce z pewną Gryfonką.
-Nie było ich w Hogsmead.
-Pamiętasz park rozrywki, do którego uwielbiali chodzić?-Zabini kiwnął głową i uśmiechnął się głupio.
-Skąd to wiesz?
-Tajemnica zawodowa. Zmieńmy temat, bo nieładnie jest rozmawiać o osobach trzecich za ich plecami.
-Wiesz, że Emma ma chodzić do Hogwartu?
-Ale przecież ona już zaczęła Beauxbatones.
-Ale ona jest wielką marudą i jak się uprze, dostanie co będzie chciała.
-Racja, ale może być zabawnie, nie?
-Pewnie, że będzie. Już widzę miny wszystkich. Z tego co gadał Slughorm, to już jutro będziemy mieli ubaw.
-Dziewczyny padną z zazdrości o naszego Smoczka.
-Oj, pani Pomfley będzie miała dużo roboty.
Ich rozmowa zeszła na luźne tematy. Żartowali ze wszystkiego, co im przyszło do głowy i popijali piwo kremowe. Od zawsze dobrze im się rozmawiało. Oboje mieli poprzestawiane klepki w mózgu. Kiedy jeden śmiał się z niczego, drugi robił to samo. Nie mieli pojęcia ile im się tak zeszło, ale po pewnym czasie, do knajpki weszła grupka dziewczyn z Astorią na czele. Śmiały się z czegoś i nawet nie zauważyły Harry'ego i Blaise'a, którzy dokładnie im się przyglądali.
-Potter, to zwykła ofiara- usłyszeli strzępki rozmowy, kiedy dziewczyny przechodziły obok ich stolika.- Jest zwykłym palantem- Gryfon poderwał się z miejsca i złapał Greengrass  za nadgarstek. 
-Jeśli ja jestem palantem, to ty kim jesteś?- warknął w jej stronę.
-Harry, ale to nie jest tak jak myślisz.
-Nie?Ooo... a już myślałem, że nic dla Ciebie nie znaczę. Masz mnie za idiotę?
-Skarbie, nie rób scen.
-Nie, no, trzymajcie mnie, bo pęknę ze śmiechu. Ty się chyba, dziewczyno, nie słyszysz. Tapeta zasłoniła Ci oczy czy jak? Nawet nie widzisz, że siedzę przy stoliku, przy którym udowadniasz, że jesteś dziwką.
-Coś ty do mnie powiedział? Że kim ja jestem?- wściekła Ślizgonka wyciągnęła z kieszeni różdżkę i wycelowała w Harry'ego.
-Greengrass - obok nich zjawiła się znikąd Pansy - odłóż to, bo jeszcze siebie krzywdę zrobisz. Po za tym, powinnaś być już w zamku, bo za pół godziny zaczyna się kolacja.
-Nie będziesz mi rozkazywać, Parkinson - warknęła Astoria.
-Wiesz, Greengrass, tak się składa, że Pansy jest prefektem i jak chcesz może łatwo Ci załatwić szlaban-odezwał się Blaise.
-Siedź cicho. Nikt Cie nie pytał o zdanie.
-Ej, co tu się dzieje?!-krzyknęła Hermiona, która właśnie weszła z Draconem. Blondyn trzymał w ręku parasol, z którego kapała woda. Nikt nie kwapił się do odpowiedzi na zadane przez dziewczynę pytanie.
-Blaise, gadaj- zarządał Malfoy.
-No, zaczęło się od tego, że Greengrass przyszła ze swoimi koleżankami i powiedziała, że Potter to palant. On się wkurzył i wstał. Zaczęli się kłócić, ona wyciągnęła różdżkę,a potem zjawiła się Pansy. Astoria znów się wydzierała i na końcu zjawiliście się wy.
-W takim razie, Greengrass-szlaban za próbę użycia magii na uczniu bez powodu-oznajmiła Gryfonka. 
-Dracusiu, ta szlama dała mi szlaban, zrób coś- pisnęła Astoria. 
-Och, zrobię. Minus dziesięć punktów dla Slytherinu za obrażanie prefekta naczelnego- rzekł spokojnie Draco.- Aaa... i nie mów do mnie ''Dracusiu''! A teraz wszyscy do zamku, bo powstawiam kolejno szlabany, jak leci. I pani prefekt też to się tyczy-potem zwrócił się do Hermiony.- Ale Twój szlaban sam wymyślę.
Wszyscy zaczęli wychodzić, a Draco i Hermiona jako ostatnie. Na dworze padał deszcz, a temperatura spadła do minimum dziesięciu stopni. W ciągu piętnastu minut znaleźli się w Hogwarcie, gdzie każdy udał się na kolację.
-Hermiona, mogę jutro wpaść do Ciebie po rzeczy, bo dzisiaj jestem trochę zmęczony?-zapytał Malfoy, kiedy mieli się rozstać w Wielkiej Sali.
-Pewnie.
-Ale wyciągnij z lewej kieszeni kurtki prezent dla Ciebie.
-Jaki prezent?
-Dowiesz się jak wyciągniesz.
-Dziękuję.
-Nie ma sprawy. Do zobaczenia jutro.
-Na razie- Hermiona i Draco rozeszli się do swoich stołów. Gryfonka usiadła obok Harry'ego, który na jej widok tylko się uśmiechnął i zajął jedzeniem. Tymczasem Blaise zadręczał Malfoy'a pytaniami, że chłopak poczuł się jak na przesłuchaniu. 
-Gadaj, całowaliście się?-wypalił znienacka, a blondyn zadławił się owsianką, aż Zabini musiał go poklepać po plecach.
-Odwaliło Ci?!
-Nie, no coś ty? Ja tylko Zapytałem, więc oczekuję, że mi odpowiesz.   
-Na nic Ci nie odpowiem.
-No, weź. Nie każ mi grzebać Ci w głowie.
-Spróbuj, a na pewno Ci wyjdzie.
-Ładny jej kupiłeś prezent.
-Co?! Skąd ty to wiesz?
-Nie wyjdzie tak? Jakoś wyszło. Nie jestem taki głupi jak Ci się wydaje.
-Nie waż się grzebać mi znowu w głowie, bo nie ręczę za siebie, jasne?-warknął blondyn i wyszedł pośpiesznie z Wielkiej Sali. Po niecałych dziesięciu minutach reszta uczniów również zaczęła opuszczać jadalnie. Harry i Hermiona wyszli jako ostatni i od razu udali się do dormitorium dziewczyny. Kiedy tylko tam weszli chłopak  walnął się na łóżko.
-Chcesz się wygadać?-zapytała szatynka siadając obok brata.
-Nie, raczej, nie. Lepiej mów jak było na randce.
-Normalnie, ale czekaj -Hermiona zerwała się jak oparzona z miejsca i podeszła do kanapy, na której leżała kurtka Dracona. Sięgnęła do lewej kieszeni i kiedy trafiła ręką na coś miękkiego, wyciągnęła to. W ręce trzymała śliczną, białą fretkę z malutkimi brązowymi oczkami. Uśmiechnęła się do siebie na widok śpiącego zwierzątka i wróciła na łóżko.
-Kupiłaś sobie fretkę?-zapytał zaskoczony Harry.
-Nie, tylko Draco kupił mi ją w prezencie.
-Draco, już nie Malfoy?
-Ty i Zabini też już razem pijecie. Nie musisz mi się z tego tłumaczyć, tylko powiedź o co chodzi z Greengrass.
-O nic. Przekonałem się tylko, że nie jest warta mojego czasu i tyle.
-Przykro mi.
-A mi nie. Co prawda głupio, że tak mnie potraktowała, ale przynajmniej nie muszę już dusić- zaśmiał się chłopak.- Będę się już zbierał. Zrobiło się późno. Śpij dobrze.
-Ty też- na pożegnanie Harry pocałował siostrę w policzek i wyszedł. Hermiona wzięła prysznic, wymyła zęby i położyła spać, kładąc nowego zwierzaka obok. Zasnęła po kilku minutach wiercenia się.
Draco miał większe kłopoty z zaśnięciem. Przeszkadzało mu wszystko. Czuł się dziwnie. Cały czas błądził myślami wokół randki z Hermioną. Nie mógł zapomnieć ani jednej chwili, ale z drugiej strony, kiedy wróci do domu na święta, a ojciec przejrzy mu wspomnienia, będzie miał przesrane. Zasnął około drugiej nad ranem.

8 komentarzy:

  1. Świetny rozdział ;)
    Bardzo się cieszę, że poszli na randkę ze sobą :3
    Mam nadzieje, że Lucjusz nie zobaczy że Draco zaelży na Hermionie, bo mógłby coś jej zrobić :x
    czekam na next xxd
    droga-do-milosci.blogspot.com/

    Pozdrawiam M.

    OdpowiedzUsuń
  2. Extra rozdział :* Wiedziałam, że dojdzie do randki.
    Nie mogę się już doczekać kolejnego rozdziału.

    dramione-4ever.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział bajeczny :-) Czekam na kolejny !!!
    Mam nadzieję , że Lucjusz się nie dowie :-)

    Mojeminiopowiadania.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny rozdział. Nie mogę się doczekać kolejnego .
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  5. - Gadaj, całowaliście się?
    - Odwaliło ci?!
    - Nie no coś ty? Ja tylko zapytałem
    Haha już pospinany, bo ten na niego krzyczy :) Podoba mi się rozdział, jak również to, że jest długi, więc jest co czytać :)
    Pozdrawiam i zapraszam do mnie na obliviate-me-please.blogpot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa jak słodko ;3 ♥ Jak na razie najlepszy post na twoim blogu, ale zaraz się o tym przekonam, bo lecę czytać dalej.
    Pozdrawiam,
    Miss Avada

    OdpowiedzUsuń
  7. Matko jakie przygnebiajace zakonczenie ! :( Glupia,pusta i zdzirowata Greengrass!Sorki za uzycie slowa ,ale to tylko opinia wlasna

    OdpowiedzUsuń
  8. Aha i super rozdzial! :)
    Pozdro :)

    OdpowiedzUsuń