czwartek, 19 września 2013

Rozdział 16.

-Na co ja się zgodziłem-jęknął po raz kolejny Draco. Byli już w połowie drogi do Londynu, a on zdążył obrzydzić już każdemu podróż. Siedział w przedziale z Hermioną, Blaisem, Pansy, Harrym i Ginny. Każdy starał się go ignorować, ale jego jęki były nie do zniesienia. Kiedy Malfoy znów zaczynał marudzić, wszyscy pozostali spojrzeli na Granger błagalnie. Dziewczyna widząc ich spojrzenie, złapała blondyna za kołnierzyk jego koszuli i pocałowała go. Jednak zamiast to go uciszyć, jeszcze bardziej nakręciło do gadania. Wszyscy, oprócz niego przeklęli pod nosem. Po pewnej chwili Hermiona wyjęła różdżkę i rzuciła na Draco zaklęcie uciszające. Zdumiony chłopak próbował krzyczeć, ale nie miał jak. Nikt go już nie słyszał. Przez resztę podróży blondyn siedział z obrażoną miną i nie miał ochoty nic powiedzieć. Kiedy tylko Malfoy się uciszył, Ginny i Blaise zaczęli się kłócić. Cała ta sytuacja zaczynała męczyć już Granger, Pottera i Parkinson. Nawet Malfoy miał tego dość. Uśmiechnął się do Hermiony błagalnie, a ta zdjęła z niego zaklęcie. Położył głowę na jej kolanach. Pogłaskała go po włosach i uśmiechnęła do niego. Po dwóch godzinach pociąg zatrzymał się na peronie 9 i 3/4. Całą szóstką wyszli na peron, na którym roiło się od uczniów i rodziców. Hermiona i Draco pożegnali się z resztą i przeszli na mugolską stronę Londynu. Wyszli z dworca. Malfoy stał, czekając na jakikolwiek ruch dziewczyny. Ta ruszyła do jednego z samochodów, stojących na parkingu. Chłopak był zaskoczony, widząc niewielką limuzynę z szoferem. Stanął jak wryty i popatrzył na Granger.
-No, co?-zapytała.
-Co to ma niby być?
-Samochód, Draco. I lepiej wsiadaj i nie gadaj.
-Jasne-mruknął blondyn i wsiadł zaraz za szatynką. Uśmiechnęła się promiennie do kierowcy, który wpakował ich kufry do bagażnika. Jechali z piętnaście minut, po czym szofer zaparkował Mercedesa na podjeździe sporej willi na obrzeżach miasta.
-Opadała troszkę szczęka, co?-skomentowała minę Ślizgona przechodząc obok niego.-No, chodź-ponagliła go stojąc w połowie drogi łączącej dom z podjazdem. Chłopak szybko znalazł się obok niej i ruszył za nią. Kiedy weszli do środka, Draco znów stanął jak wryty. Hermiona przewróciła oczami.
-Ten dom jest większy niż Hogwart-odezwał się po chwili.
-Nie przesadzaj.
-Ja przesadzam?
-Cześć, babciu-przywitała się wesoło ze starszą kobietą o czarnych, krótkich włosach, która weszła właśnie do holu.-Dzień dobry-powiedziała do drugiej kobiety, która weszła razem z jej dziadkiem. Owa kobieta była dobrą znajomą jej babci, a zarazem najsztywniejszą osobą, jaką znała Hermiona. Na przywitanie panny Granger kiwnęła głową i zaczęła ubierać swój czarny płaszcz. Po chwili wyszła, wcześniej przyjmując maniery starszego mężczyzny.
-Cześć, słoneczko-przywitał się pan Granger.
-To jest Draco-przedstawiła dziadkom blondyna, który ucałował jej babcie w dłoń, a z dziadkiem ją uścisnął.
-Draco Malfoy-oznajmił chłopak uśmiechając się lekko.
-Czy to nie ty przypadkiem chodziłeś do mnie na terapie?-zainteresował się mężczyzna.
-Bardzo możliwe.
-Jaką terapie?-zdziwiła się Gryfonka.
-Psycholog ze świętego Munga, zaraz po wypadku mojego dziadka, wysłał mnie na terapie. 
-Po co?
-Bo widziałem jego śmierć...
-I zamknął się w sobie-dokończył pan Granger.-Hermiona, zaprowadź Draco do jego pokoju i zejdźcie na kolacje-dziewczyna kiwnęła głową i chwyciwszy blondyna za rękę ruszyła na drugie piętro. 
-To będzie Twój pokój-wskazała na jedne z drzwi wykonanych z czarnego bzu,-a ja śpię naprzeciwko. Po kolacji pokaże Ci resztę domu, dobrze?
-Jasne. 
-To chodź-pociągnęła go na dół schodów. W korytarzu panował mrok, ale ona doskonale znała drogę i zaciągnęła go do jadalni, gdzie siedzieli już jej dziadkowie. Nastolatkowie zajęli miejsca naprzeciwko nich. Przez całą kolacje wszyscy rozmawiali dość żywo. Nawet Draco, który z początku czuł się trochę głupio, rozkręcił się. W pewnym momencie padło pytanie czym Malfoy się interesuje. Chłopak odpowiedział, że Quidditchem, ale od czasu do czasu lubi zająć się jakimś starym samochodem. Pan Granger również je lubił i zaczęła się prawdziwa dyskusja. Hermiona i pani Granger uśmiechnęły się do siebie i po pół godzinie obie udały się do swoich pokoi. Gryfonka wyjąwszy z kufra piżamę i kosmetyczkę, weszła do łazienki, dołączonej do jej pokoju. Kiedy leżała w łóżku i czytała książkę, usłyszała ciche pukanie. Po kilku sekundach ujrzała blond czuprynę Dracona, który wszedł do jej pokoju i usiadł na łóżku.-Stało się coś?-zapytała. 
-Nie, tylko chciałem Cie o coś zapytać.
-Słucham. 
-Mógłbym z Tobą spać?-spytał cicho, a widząc spojrzenie szatynki dodał:-Nie jestem przyzwyczajony do takich dużych pokoi i nie umiem zasnąć. 
-Możesz ze mną spać, strachajło-ostatnie słowo wypowiedziała pod nosem, ale Ślizgon ją usłyszał. 
-Co żeś powiedziała?-popatrzył na nią gniewnie. 
-No, że możesz ze mną spać. 
-Słyszałem to ostatnie. Ale, znaj moją dobroć. Daruje Ci. 
-Kładź się, bo mi się chce spać-oznajmiła dziewczyna, a kiedy Draco położył się obok niej, wtuliła się w niego. Po chwili oboje zasnęli.

***
(W tym samym czasie,  Nora)
-Czemu Hermiona nie chciała przyjechać na Święta do nas?-zaciekawił się Ron, kiedy razem z Harry'm leżeli w swoich łóżkach. 
-Chciała odwiedzić dziadków. 
-Nie sądzisz, że to trochę dziwne?
-Co?
-Patronus Hermiony i Malfoy'a. 
-Stary, patronus jest zależny od uczuć. A dobrze wiemy, że to nie Hermiony patronus się zmienił. Zamiast szukać w zachowaniu Draco jakiegoś podstępu, ciesz się, że nie chce wykorzystać Twojej przyjaciółki. 
-Może i masz rację. A ty i Parkinson to tak na poważnie? 
-Poważniej się już chyba nie da. Ty też byś w końcu kogoś znalazł na stałe. Luna jest całkiem fajna. 
-Może i tak. Idę spać. Dobranoc.
-Branoc-odpowiedział Potter i po chwili słyszał już chrapanie rudowłosego. Sam zasnął po kilku minutach. Tej nocy, od wielu tygodni nie męczyły go koszmary.

***
   Obudziła się, gdy na jej twarz padły pierwsze promienie słońca. Wyślizgnęła się z objęć Dracona i zasłoniła okna, przed światłem. Popatrzyła na chłopaka, który przewrócił się na bok, a jego blond grzywka, spadła na jego oczy, pogrążone we śnie. Uśmiechnęła się do siebie i zabrawszy z kufra ciuchy weszła do łazienki. 
   Kiedy wyszła Malfoy już nie spał, tylko leżał w łóżku z rękoma pod głową. Podeszła do niego, a kiedy znalazła się wystarczająco blisko, pociągnął ją do siebie. Położyła się obok niego, przytulając go.
-Czemu mi tak szybko uciekłaś?-szepnął do jej ucha.
-Spałeś tak słodko i nie chciałam Cię budzić a nie lubię długo leżeć.
-Mogę Ci to wybaczyć, ale nic za darmo-dziewczyna zaśmiała się i podparła na łokciach. Wiedziała doskonale o co chodzi Draconowi, więc pocałowała go lekko w usta. Ale kiedy chciała się od niego odsunąć przyciągnął ją bliżej siebie i zaczął namiętnie całować. Przewrócił ją na plecy i pochylając nad nią, kontynuował pocałunek. Hermiona wplątała palce w jego włosy, a on podpierał ręce po obu jej stronach. Całowali się przez kilka minut. I trwałoby to dłużej, gdyby nie ktoś, kto wszedł do pokoju dziewczyny.
-Ja... przepraszam-usłyszeli i oderwali się. Spojrzeli w stronę drzwi i ujrzeli w nich ciemnowłosą dziewczynę. Granger spojrzała nienawistnie na swoją, wredną i wścibską kuzynkę.
-Czego?-warknęła szatynka.
-Babcia kazała zawołać Ciebie i Twojego ''kolegę'' na śniadanie.
-Świetnie. Coś jeszcze?... Nie? To możesz już iść-dziewczyna wyszła, zamykając za sobą drzwi. Hermiona i Draco zeszli do jadalni po pięciu minutach i już od progu towarzyszyły im spojrzenia innych. Jak się okazało ciotka Hermiony postanowiła odwiedzić swoich rodziców i zabrała ze sobą swojego narzeczonego wraz z jego synem i swoją córką. Z jej pasierbem, Granger nigdy się nie dogadywała. Za każdym razem jak zostawali sami chłopak rzucał jej jakiś aluzje, a ona nie mogąc z tym nic zrobić, załamywała ręce. Teraz cieszyła się, że ma przy sobie Dracona. Chcąc nie chcąc, Hermiona musiała usiąść obok swojego przyrodniego kuzyna. Przez całe śniadanie chłopak niby niechcący łapał ją za rękę, co prawda ona szybką swoją cofała, ale Malfoy i tak był na skraju wytrzymałości. Starał się tego nie pokazywać, jednak Gryfonka znała go na tyle dobrze, że wiedziała, że za kilka chwil może wybuchnąć. Zawsze grał opanowanego, ale kiedy czegoś nie wytrzymywał, wybuchał.
-Jak w szkole, Alex?-zapytała pani Granger, pasierba swojej córki.
-Świetnie, dziękuję.
-A ty, Draco, w jakiej szkole się uczysz?-zagadnęła ciotka Hermiony. Ślizgon popatrzył niepewnie na szatynkę, a ta kiwnęła lekko głową.
-W Hogwarcie.
-Słyszałem, że to najgorsza szkoła na świecie-odezwał się Alex.
-Nie sądzę. Jest wiele czarodziei, którzy kończyli Durmstrang, czy Beauxbatones i twierdzą, że w Hogwarcie jest lepszy poziom.
-W Hogwarcie natomiast uczy Śmierciożerca.
-Być może, że Snape jest Śmierciożercą, ale Karkarow również nim był, a jest dyrektorem.
-Może i tak, jednak potrafi więcej niż Dumbledore.
-Tak, bo Dumbledore nie zna się za bardzo na czarnej magii. Karkorow zna się na tym doskonale. W końcu z Durmstrangu wywodzi się najwięcej Śmierciożerców.
-Ale w Durmstrangu nie toleruje się szlam. Je powinno się tępić.

○○○
Rozdział 16. Szczerze Wam powiem to bardzo mi się podoba. Pisało mi się go łatwo i szybko. Zaledwie trzy dni. Chciałam opublikować go 17.09, ale pomyślałam, że potrzymam was w niepewności. 
Publikacja dzisiaj z racji tego, że dziś są urodziny głównej bohaterki opowiadania, Hermiony. 

Pozdrawiam,
 Alex_x.

3 komentarze:

  1. Genialny rozdział ;)
    Nie mogę doczekać się kolejnego ;)
    Weny życzę ;D

    OdpowiedzUsuń
  2. Mi też się podoba! :D Masz śliczny szablon, świetny styl pisania, wspaniałe pomysły... Czego tu chcieć więcej?
    Duuużo weny,
    Mystery :*

    OdpowiedzUsuń