sobota, 5 października 2013

Rozdział 18.

-Właśnie, Hermiona. Przynajmniej nie będziesz musiała patrzeć jak Malfoy obściskuje się ze Ślizgonkami-usłyszeli od drzwi kuchennych i odwrócili się w tamtą stronę. Stała w nich siostra Harry'ego i uśmiechała się perfidnie do Hermiony.
-Zamknij się, Potter-warknęła Pansy.-Może i Draco jest jaki jest, ale on ja kocha i na pewno nigdy nie będzie miział się z innymi. Chyba, że pod wpływem eliksiru miłosnego.
-Ty chyba nie myślisz, Parkinson, że Malfoy będzie chociaż jeden dzień wolny?
-Radziłabym Ci nie oceniać sytuacji zbyt pochopnie, bo jeszcze sobie buźkę zniszczysz.
-Skończcie!-krzyknął Harry, przerywając.-Prawdą jest, że Malfoy nie potrafi się odgonić od dziewczyn. I tak sobie myślę, że jeśli jednak nie skasują mu pamięci, będzie potrafił się opanować, bo ma Hermionę, tak?
-Harry ma racje-potwierdził Zabini.
-Dzięki. Ale posłuchajcie mnie uważnie. Teraz rozumiem co na myśli miał Malfoy mówiąc, żeby nie dopuścić, żeby ona cierpiała. On chciał, żebyśmy to my jej w razie co pomogli.
-Może i fakt.

○○○

Przez całe święta Hermiona mało się odzywała. Nie miała na nic ochoty. Harry, Blaise i Pansy to widzieli, ale kiedy chcieli jej pomóc, twierdziła, że nic jej nie jest. W przypadku Draco było inaczej. Ten musiał udawać, że nic nie czuje. Tylko, że gdy zostawał sam w swoim pokoju miał ochotę krzyczeć i rozwalić wszystko na swojej drodze. Powstrzymywał go fakt, że jest w domu pełnym Śmierciożerców i sam Czarny Pan siedzi w jego salonie. Teraz, kiedy wracał już do Hogwartu, nic go nie ograniczało. Może poza Dafne, która została szpiegiem jego ojca i miała mu donosić o jego zachowaniu w szkole. Gdzieś w głębi nadal wierzył, że to co się stało przez święta, nie zniszczy tego co zbudował razem z Hermioną. Nie wiedział tylko jak bardzo się myli.
Pociąg do Hogwartu był teraz ostatnią rzeczą o jakim myślała Hermiona. Szła razem z Harrym, Pansy, Blaisem i Weasleyami na peron. Nie miała pojęcia, jak ma się zachować w stosunku do Malfoy'a. Przytulić, kiedy do niej podejdzie, udać, że nic nie pamięta, olać go? A jeśli on sam nic nie pamięta? Chyba z dwojga złego, nie chciała, aby nic nie pamiętał. W pociągu znowu było głośno i przede wszystkim tłoczno. Jak się okazało, większość uczniów wyjechała na święta. Kiedy wszyscy razem zajęli miejsce, wyjęła książkę, jednak zamiast ją czytać, myślała nad wszystkim, co wydarzyło się w te święta. Przez całą podróż czuła uścisk w  sercu, kiedy patrzyła na tulących się do siebie Harry'ego i Pansy, albo na drażniących się ze sobą Ginny i Blaise'a. Jedyne czego teraz pragnęła to przytulić się do Malfoy'a i usłyszeć jego ''Będzie dobrze''.
Draco przez całą drogę do Hogwartu wypatrywał Harry'ego czy Blaise'a. Jednak żaden z nich się nie zjawił. Nie mógł od tak wejść do ich przedziału, usiąść obok Hermiony i przytulić jej, chociaż mocno tego chciał. Bał się, jak mogłaby na to zareagować, gdyby jednak Potter i Zabini wcielili w życie ich plan.
Po kolacji wszyscy uczniowie wrócili do swoich dormitoriów. Hermiona właśnie weszła do Pokoju Wspólnego Prefektów, kiedy zatrzymał ją Draco łapiąc za nadgarstek. Czekała w niepewności na to, co jej teraz powie. On sam nie wiedział, jak ma dobrać słowa, żeby nie wyjść na pajaca.
-Posłuchaj, wiesz, co do Ciebie czuje. ale mój ojciec kazał mnie pilnować-zaczął, a dziewczyna zorientowała się wszystkiego.-Ja nie chce, żeby Ci się coś stało...
-A od kiedy tak bardzo zależy Ci na moim bezpieczeństwu, co, Malfoy?-zapytała z ironicznym uśmieszkiem i dziękowała sobie w duchu, że jej słowa wyszły tak jak tego chciała. Nie chciała patrzeć na niego codziennie i myśleć co będzie jutro, czy w końcu będą mogli być razem. Chłopak na jej słowa głośno przełkną ślinę. Tego się bał.
-Ja...
-Widzę, że zaczynasz się jąkać, Malfoy. To nie wróży nic dobrego. Radzę wybrać się do jakiegoś dobrego psychologa. O ile wiesz, kto to jest. Puść mnie-syknęła i wyszarpała rękę z jego uścisku. Szybko weszła do swojego dormitorium i oparła się o zamknięte wcześniej drzwi. Zjechała na podłogę zalewając się łzami. Zdziwiła siebie, że potrafiła być tak bardzo obojętna do Malfoy'a. Zdziwiła się widząc tyle zawodu i bólu w jego oczach. W rzeczywistości nie chciała zadać mu go, ale innego wyjścia nie widziała.
W tym samym czasie, Draco wchodząc do swojej sypialni, kopał wszystko co było w jego zasięgu. Uderzył pięścią o szafę i wszedł do łazienki. Oparł się rękoma o umywalkę i spojrzał w lustro. Aleś ty naiwny-warknął do siebie w myślach.-Debil, palant 
W Pokoju Życzeń Harry i Blaise od kilku godzin rozmyślali nad swoimi planami. Wiedzieli już co się szykuję, ale nie mieli pojęcia jak ostrzec przed tym Zakon. Było wiele sposobów, ale żaden nie był zbyt dobry.
-Ja już wymiękam-oświadczył Ślizgon.
-Widziałeś się z Malfoy'em?
-Był na kolacji, ale z nikim nie chciał gadać. Zaraz po niej poszedł do siebie.
-Nie rozumiem. Jeśli nic nie pamięta, to przynajmniej by z Tobą pogadał.
-Jeśli nic nie pamięta, to nie byłby obojętny do mnie. Doskonale wiesz, że wśród Śmierciożerców ja i Pansy uchodzimy za zdrajców.
-Zastanawia mnie, co jest z tą całą Dafne.
-Jak to co? Jej starzy od lat są wierni Czarnemu Panu, ona i Astoria zapewne też.
-Ale po co Voldemortowi ktoś taki jak Astoria?
-Ty chyba jednak naprawdę jesteś głupi. Chodziłeś z nią.
-Z łaski swojej, nie przypominaj mi o tym, dobrze?
-Mi chodzi o to, że przez ten czas mogła z Ciebie coś wyciągnąć. Musiała Ci zadawać jakieś pytania.
-Tak, ale nic jej nie mówiłem.
-I dobrze. Wracamy już do siebie?
-Miałem jeszcze wejść do Pansy.
-Czyżby Pansy stęskniła się za swoim Złotym Chłopczykiem?-zaśmiał się brunet, za co dostał po głowie od Harry'ego.-Ej, no. Co ty? Prawdę powiesz i po łbie dostaniesz. Co za świat.
-Oj, stary. To nie świat, tylko życie. Idziesz?
-Idę-Harry i Blaise wyszli z Pokoju Życzeń i skierowali się do lochów.
Hermiona siedząc pod drzwiami spędziła dwie godziny. Cały ten czas przepłakała. Weszła do łazienki i odkręciła wodę w wannie. Po długiej kąpieli, przebrała się w piżamę i położyła do łóżka. Nie potrafiła zasnąć tej nocy. Draco miał ten sam problem. Nie zmrużył oka przez całą noc, wgapiając się w jeden punkt na suficie.
Para nastolatków siedziała na błoniach Hogwartu. Wokół było pełno śniegu. Ona tuliła się do niego, on szeptał jej coś do ucha, przez co zrobiła się czerwona na twarzy. 
-Kocham Cie-powiedział po raz kolejny, całując dziewczynę w czubek głowy.
-Ja Ciebie też, Draco-odpowiedziała i pocałowała blondyna w usta. Kiedy się od niego oderwała szybko zlepiła kulkę i cisnęła nią w niego. Zaśmiał się i zrobił to samo. Po chwili Hermiona zebrała trochę śniegu i wrzuciła go za kaptur kurtki chłopaka. Popatrzył na nią z udawaną złością, a ona zaczęła przed nim uciekać. Złapał ją szybko, ale zrobił to tak gwałtownie, że oboje upadli na ziemie. Ona wylądowała na nim, uśmiechając się uroczo. Przyciągnął ją do siebie i pocałował mocno. 
-Obiecaj mi, że to nigdy się nie skończy-poprosił. 
-Obiecuję.
Samotna łza spłynęła po jego policzku. Nie starł jej. Dalej wpatrywał się w jeden punkt.
Hermiona w tym samym czasie wspominała to samo co Draco. Tylko, że po jej policzkach łzy płynęły strumieniem. Obiecałam. Ale on nie-szepnęła do siebie w duchu.
Na śniadaniu Hermiona stała się nie patrzeć na stół Slytherinu, co ułatwiał jej fakt, że siedziała naprzeciwko Blaisa, który cały czas chciał ją rozbawić. Czasem mu to wychodziło, a czasem nie. Na lekcjach siedziała, albo z nim, albo z Pansy, która próbowała ją pocieszać.
Draco przez cały dzień jak pustka po Granger pali go od środka. Jednak nie miał odwagi porozmawiać z Zabinim czy Potterem. Tęsknił za uśmiechem Gryfonki, jej ustami i nią samą. Na zajęciach Slytherinowi cały czas ubywało punktów, bo nie potrafił się na niczym skupić. Nawet Snape odjął mu dziesięć punktów.
Podczas kolacji wszyscy patrzyli, to na Hermionę, to na Dracona. Nikt nie miał odwagi spytać co z nimi. Wszyscy bali się wściekłego spojrzenia, któregoś z nich. Nawet Ślizgoni.
-Wszystko w porządku?-Draco usłyszał pytanie Zabiniego, przebijające się przez ścianę myśli.
-Nie-burknął i znów zaczął dłubać w kolacji.
-Nie zachowuj się jak mały dzieciak.
-Nie zachowuje się tak.
-Nie, a ja nazywam się Nicolas Flamel.
-A powiedz mi jak mam się zachowywać, kiedy dziewczyna, którą kocha nic nie pamięta i ma mnie za nic niewartego palanta? Wiem, sam Wam to podsunąłem, ale nie wiedziałem, że to się stanie.
-Co ty chrzanisz? Hermiona wszystko pamięta.
-Co?
-Hermiona wszystko pamięta.

***
Kolejny rozdział. Trochę wcześniej niż miałam w planie. Jest nawet lepszy niż sądziłam. To znaczy ja tak sądzę. Pierwszy raz udało mi się ograniczyć dialogi. Dzisiaj zrozumiałam, że trzeba by było się określić. Sądzę, że to opowiadanie będzie miało z 25/30 rozdziałów, albo więcej. 

Pozdrawiam,
Alex_x. 

4 komentarze:

  1. Bardzo mi się podobało :> Czekam na next <3


    *LIA*

    OdpowiedzUsuń
  2. Super rozdział!! Nie mogę doczekać się następnego :-)
    Końcówka po prostu genialna :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. "Hermiona wszystko pamięta"
    Och, genialne to! Mam nadzieję, że się im ułoży! Dodawaj szybko notkę!

    Jednak, jednak- proszę zajrzyj na www.well-you-re-quite-nice-you-know.blogspot.com
    Nie, nie w celu przeczytania i skomentowania rozdziału- ale jest tam baaardzo ważna notka, z którą trzeba dotrzeć do jak największej ilości magicznych ludzi:)

    Koniec psot!

    OdpowiedzUsuń