niedziela, 20 października 2013

Rozdział 21.


Maj nadszedł zaskakująco szybko. Pogoda była jeszcze bardziej słoneczna niż kiedykolwiek.Wszyscy uczniowi swój wolny czas spędzali na błoniach, albo w Hogsmead. Hermiona i Pansy od styczniowej sytuacji omijały tego miejsca jak ognia. Harry i Draco coraz więcej czasu poświęcali Quidditchowi, co denerwowało dziewczyny. Granger starała się rozumieć swojego chłopaka, ale z marnym skutkiem. Nie robiła mu awantur, bo wiedziała, że to nie ma sensu. Tego dnia jednak byli umówieni, jednak blondyn nie raczył się zjawić na błoniach, tylko wysłał Blaise'a, żeby oświadczył jej, że go nie będzie, bo ma trening. Kiedy weszła do swojego dormitorium, rzuciła się na łóżko i schowała twarz w poduszce. Była dziewiętnasta, gdy zasnęła.
Stała w korytarzu Malfoy Manor. Naprzeciwko niej Draco i jego ojciec. Mierzyli w siebie różdżkami. Ona patrzyła w oczy swojego chłopaka, które tym razem niczego nie wyrażały. Mierzył w ojca, myśląc nad czymś intensywnie. Po dłuższej chwili ojciec chłopaka uśmiechnął się ironicznie do syna.
-I ty miałeś być ojciec?-zakpił.-Ty, który nawet prostego zaklęcia nie może wymówić? 
-Nie warz się nigdy więcej mówić o moim dziecku-warknął Ślizgon.-Zabiłeś je i teraz masz jeszcze czelność mówić mi jakim byłbym ojcem? Wiesz, na pewno byłbym lepszym niż ty. Dałbym mu wszystko, czego tylko by potrzebował. Nie tylko pieniądze i ciągłe naciski, żeby był taki jak ja. 
-Co ty możesz wiedzieć o uczuciach? Żadnej Malfoy nigdy ich nie miał. I ty też nie masz. 
-Może i kiedy tu mieszkałem, nie miałem, ale miałem kogoś kto potrafił mnie nauczyć kochać. 
-Nie ma miłości. Jest tylko władza i potęga. Nic innego się nie liczy. 
-Zapomniałeś o ustawionym małżeństwie i dziedzicu, którego się nie kocha, bo on tego nie potrzebuje. 
-Sądzisz, że ta szlama mogła Cie czegoś nauczyć?
-Nigdy nie nazywaj mojej żony szlamą-warknął.
-Avada Kedavra-zielone światło ugodziło młodego Malfoy'a. 
-Nie!-obudziła się gwałtownie, a po jej policzkach płynęły łzy. Coraz częściej takie sny, wydawały się jej realistyczne. Odwróciła głowę na bok i ujrzała Dracona, klęczącego obok jej łóżka. Głaskał ją delikatnie po policzku. Uśmiechnął się blado.
-Jestem już, kochanie-szepnął, a dziewczyna wtuliła się w niego, kiedy tylko usiadł obok niej.-Cichutko. Przepraszam.
-Obiecaj, że poświęcisz mi trochę więcej czasu.
-Jutro gram ostatni mecz i jestem cały Twój.
-Mam nadzieję, że wygrasz.
-Ale gram z Gryfonami.
-Dlatego musisz dać z siebie wszystko, bo inaczej się obrażę, że zmarnowałeś czas-zaśmiała się,a on uśmiechnął się szeroko.
-Na prawdę jesteś moja?
-Tylko Twoja-pocałował ją w usta i przytulił jeszcze mocniej. Po chwili dziewczyna wstała i ruszyła do łazienki, zabierając wcześniej piżamę. Blondyn również poszedł do swojego dormitorium, jednak wrócił po pięciu minutach. Hermiona leżała w łóżku i uśmiechała się do niego. Położył się obok niej , a ona wtuliła w niego. -Kocham Cię-szepnęła.
-Ja Ciebie mocniej.
-Zmieniłeś się, Draco.
-Niby czemu?
-Bo dwa lata temu nie powiedziałbyś mi, że mnie kochasz.
-Powiedziałbym. Idź spać. Jutro musisz być wyspana, żeby mi dopingować-stwierdził, wywołując u Gryfonki szeroki uśmiech. Szatynka zasnęła dużo wcześniej niż chłopak. On wpatrywał się w nią, rozmyślając. Od tygodnia, czyli dokładnie od dnia, w którym otrzymał list od ojca, bał się chwili, kiedy będzie musiał stanąć z przeznaczeniem oko w oko. Bał się chwili, w której może podjąć złą decyzję. Dochodziła północ, a on nie potrafił zasnąć. Szybko przebrał się w dres i wyszedł z Pokoju Wspólnego, sprawdzając wcześniej, czy Hermiona śpi. Skierował się do gabinetu Snape'a. Wiedział, że może z nim pogadać, nawet o tak późnej porze, jak ta. Zapukał do drzwi i wszedł, kiedy usłyszał pozwolenie.
-Co tu robisz?-zapytał nauczyciel.
-Chciałem pogadać-odpowiedział chłopak siadając naprzeciwko niego za biurkiem.
-Powinieneś spać.
-Nie potrafię zasnąć. Pomóż mi.
-W czym, Draco? Sądziłem, że ty już wiesz jaką chcesz podjąć decyzję.
-Ja też tak sądziłem. Ale kiedy patrzę na Hermionę, boję się, że jeśli odmówię ojcu, on jej coś zrobi.
-Zastanów się, co jest dla niej najlepsze. To, że jesteś z nią, czy to, że jesteś dalej i nie wiesz co u niej, czy na pewno będzie bezpieczna?
-A jeśli on będzie chciał zemsty? Przecież już i tak jestem zdrajcą. Znasz mojego ojca.
-Nigdy nie zrobiłeś czegoś, co mogło się skończyć albo źle, albo dobrze?
-Ale to nie to samo. Tu chodzi to grubszą sprawę.
-Zawsze chodziło o jakąś grubszą sprawę. Miałeś tego świadomość idąc do Malfoy Manor po Granger i Parkinson. Wiedziałeś, że jeśli wybierzesz stronę Czarnego Pana, ona Cie zostawi bez względu na to, czy Cie kocha.
-Podjąłeś kiedyś decyzję, która mogła jakoś wpłynąć na to, kim teraz jesteś?
-Teraz jestem przede wszystkim ojcem, Draco. Kiedyś musiałem wybrać między nim, a rodziną. Jak sądzisz, co wybrałem?
-Rodzinę?
-Nie. Voldemorta, a on zabił moją żonę.
-Nigdy nie mówiłeś, że miałeś żonę.
-Miałem, a teraz płacę za głupotę. Nie popełnij tego błędu, Draco. Za parę lat będziesz szczęśliwym ojcem i mężem. Tylko nie pozwól ojcu i Riddle'owi sterować Twoim życiem. Nie warto jest niszczyć to co zbudowałeś z Granger.
-Co się stanie z Twoją córką, kiedy zabraknie Dumbledore'a, a Riddle zacznie panoszyć się po świecie?
-Nigdy się nie zastanawiałem, ale Zakon zapewni jej bezpieczeństwo. Draco, zostało Ci już niewiele czasu. Voldemort chce, żebyś wykonał to zadanie jak najszybciej, w innym wypadku zrobi to ktoś inny.
-Ale ja nie zabije Dumbledore'a. Nie potrafię. Może wcześniej, ale nie teraz. Powiedziałeś, żebym wybrał Hermionę, ale jeśli ja nie będę w stanie zapewnić jej bezpieczeństwa, jeśli zawiodę ją i innych?
-Kochasz ją?
-Najmocniej.
-A pamiętasz, co kiedyś powiedziała Ci matka?
-Że miłość jest w stanie nawet przenieść góry, jeśli jest tą najszerszą, prosto z serca i zwycięży wszystko i wszystkich, że nie wymyślona na nią zaklęcia, czy eliksiry i nigdy się to nikomu nie uda.
-Dlaczego Ci to powiedziała? Pomyśl.
-Powiedziała mi to, żebym nie popełnił błędu. Mówiła też, że jeśli kogoś pokocham, to żebym nigdy nie odchodził od tej osoby i był blisko, nawet jako przyjaciel, bo nie zawsze mogę być jako druga połówka.
-Ale jesteś jako druga połówka. Wasza miłość już jedną przeszkodę ominęła. Nie sądzisz, że pora, żeby pokonywała kolejne, żeby była waszą siłą?
-Jesteś dla mnie jak ojciec. Może nie żebym od coś  z miłością do Ciebie, ale zawdzięczam Ci dużo więcej niż rodzonemu ojcu.
-Zawsze możesz na mnie liczyć.
-Powiesz mi kto ma wykonać za mnie zadanie? Wiem, że to wiesz.
-Hermiona Potter i pilnuj Granger, bo ona będzie chciała ją zabić. Bo tylko tak Voldemort może wygrać. Wiesz, że dla Pottera ważniejsza jest Granger niż jego siostra. Idź już do siebie, bo jak Cie ktoś złapie, to osobiście przypilnuje, żebyś czyścił sowiarnię-oznajmił Snape wywołując na twarzy Dracona lekki uśmiech. Chłopak pożegnał się z mężczyzną i wrócił szybko do dormitorium Hermiony. Ona jest słodka nawet jak śpi, a może szczególnie kiedy śpi?-pomyślał i położył się obok niej. Przytulił się do jej boku i zasnął po chwili. Rano obudziło go lekkie szturchnięcie w żebra. Przetarł zaspane oczy i spojrzał na Hermionę, która uśmiechała się do niego słodko.
-Daj spać, kobieto-mruknął zakładając na głowę poduszkę.
-Teraz spać, a w nocy to miałeś siłę, żeby chodzić po zamku?
-Skąd wiesz, że gdzieś byłem, skoro spałaś?
-Bo wstałam na chwilę i Ciebie nie było.
-Dobra, byłem u Snape'a po eliksir nasenny. Nie mogłem zasnąć, bo się stresuję dzisiejszym meczem.
-Powiedzmy, że Ci wierzę. Ubieraj się, bo za dziesięć minut powinieneś być w szatni-chłopak zerwał się na równe nogi i pobiegł do swojego pokoju. W ciągu dwóch minut wykonał poranną toaletę i przebrał się w strój do Quidditcha. Razem z Hermioną, która czekała na niego już przebrana w Pokoju Wspólnym zeszli na boisko. Gryfonka weszła na trybuny, wcześniej całując Malfoy'a w usta, a on sam wszedł do szatni. Po pięciu minutach zaczął się mecz. Ślizgoni i Gryfoni z zapartym tchem oglądali całą grę. Draco co jakiś czas spoglądał w stronę trybun, gdzie siedziała Hermiona i Pansy. W ostatnim momencie, kiedy on i Harry zaczęli gonić za zniczem, do dziewczyn podeszła Potter i coś szepnęła do Granger, która momentalnie pobladła, a jej oczy zaczęły ciskać błyskawicami. Nie zauważył jak Harry dogania znicza i łapie go. Otrząsnął się, słysząc głos Luny, która komentowała mecz.
-Harry Potter złapał znicza. Gryffindor wygrywa dzisiejszy mecz i puchar Quidditcha-oznajmiła, a zwycięzki dom, zaczął bić bravo. Wszyscy zawodnicy zlecieli do szatni, a Malfoy przebrał się szybko i wybiegł na błonia, gdzie czekała już na niego Hermiona. Widząc go podeszła bliżej i na przywitanie strzeliła w twarz.

***
Dzisiaj trochę krócej, bo nie mam siły napisać tego rozdziału. Byłam na tyle głupia, żeby sądzić, że urodziny mojego kuzyna skończą się wcześnie, a dopiero godzinę temu wróciłam do domu. Zero pomysłu na notkę, zero początku. Zaczyna mi świtać pomysł na kolejne opowiadanie Dramione, więc być może założę kolejnego bloga, kiedy będę zbliżać się do końca tego. 
Na kolejny rozdział musicie poczekać do 27.10.2013 r. 

Pozdrawiam,
Alex_x. 

2 komentarze:

  1. Rozdział cudowny, a końcówka genialna! Ciekawe czo się stało Hermionie że uderzyła Draco! Czekam z niecierpliwością na kolejny!

    OdpowiedzUsuń
  2. Fantastyczny!
    Genialny!
    Czarujący!
    Piękny!
    Fenomenalny!
    Uwielbiam tego bloga!
    Tak bardzo ma oryginalny styl, że po prostu nie da się tego opisać słowami ! ♥
    Jakim prawem piszesz tak świetnie, hmm? -.-
    KOŃCÓWKA! *________*
    Zazdroszcę talentu! ♥
    Tak lekko się czytało ten rozdział, że po prostu *.*
    Czekam na nn i życzę WENY ;*
    Pozdrawiam ♥
    http://dramione-milosc-przez-glupote.blogspot.com/
    (nowy rozdział :D )

    OdpowiedzUsuń