środa, 13 listopada 2013

Rozdział 24.

Hermiona nie mogła spać całą noc. Ciągle męczyły ją koszmary na temat Dracona. Bała się wiedząc jednocześnie, że przeżyje. Musiał, nie mógł odejść. Nie w taki sposób. Z samego rana przyszedł do niej Blaise. Nie miał najlepszego humoru, tak jak ona. Ubrała na siebie rurki, koszulkę z nadrukiem i tenisówki za kostkę. Zeszli do Wielkiej Sali, gdzie zaczynali zbierać się już uczniowie. Dziewczyna przez całe śniadanie nic nie jadła,  przez co Harry i Blaise, którzy siedzieli obok niej pouczali ją. 


***

(Godzina dziewiąta rano, sala w św. Mungu)
Od pół godziny Magomedycy usiłowali przywrócić prawidłową akcję serca Draconowi. Przez cały czas jednak byli za niska albo za wysoka. Sam Malfoy był przytomny, ale z trudem oddychał. W jego głowie wciąż krążyło jedno wspomnienie.
Stał za drzwiami salonu Malfoy Manor, gdzie odbywało się zebranie Śmierciożerców. Miał siedem lat. Voldemorta nie było na świecie, nikt nawet nie wiedział, że kiedyś jeszcze wróci. Śmierciożercy spotykali się co miesiąc, by omówić swoje plany. Nikt spoza kilkunastu osób, które siedziały w salonie tej wielkiej rezydencji. Draco w tym czasie musiał siedzieć w swoim pokoju. Nie lubił tego. 
-...Hermiona Granger, jeśli ona umrze Czarny Pan powróci,  a młody Potter nie będzie w stanie go zabić-usłyszał strzępki rozmowy. Jednak nie wiedział co do tego wszystkiego ma Hermiona i Harry. Chciał odejść kiedy w salonu wyszła Narcyza. Kobieta widząc syna, podeszła do niego i chwyciwszy za rękę zaprowadziła jak najszybciej do pokoju. Siedząc na swoim łóżku, patrzył przepraszająco na matkę. 
-Kochanie, prosiłam Cię, żebyś nie wychodził-powiedziała łagodnie blondynka.
-Ja się nudziłem, mamo i chciałem, żebyś mi poczytała. 
-Draco, wiesz, że gdy ojciec by Cie złapał zezłościłby się. 
-Przepraszam-szepnął, a po jego policzku potoczyła się łezka. Narcyza przysunęła się bliżej syna i przytuliła go.
-Nie płacz, skarbie.
-Cyziu-do pokoju wszedł Lucjusz,-co się stało?
-Draco miał zły sen-odpowiedziała. 
-Ale to był tylko sen, synku-stwierdził czułym głosem podchodząc do syna i siadając obok żony. 
Od tamtego dnia wszystko się zmieniło. Draco przestał patrzeć na ojca jak na wzór do naśladowania. Teraz, kiedy sam nie wiedział czy ten moment będzie ostatnim nie było go przy nim. Dwadzieścia minut zajęło Magomedykom  ustabilizowanie chłopaka, po raz kolejny. Gdy został sam w sali, zauważył Hermionę i Dumbledore'a stojących na korytarzu i rozmawiających z jednym z lekarzy. Uśmiechnął się sam do siebie, a po chwili do niej samej, gdyż weszła do sali. Usiadła obok niego i przytuliła go. 
-Tęskniłam, Draco-powiedziała. 
-Nie było mnie jeden dzień. Ale ja też tęskniłem. Nie wiesz kiedy będę mógł wyjść? 
-Draco, ty dopiero się obudziłeś i już chcesz wychodzić?
-No, tak. Co w tym dziwnego? Ja tu jestem całkiem sam. I nie lubie białych ścian. To taki depresyjny kolor. 
-Przestań marudzić. 
-To mnie pocałuj-dziewczyna zaśmiała się i pocałowała chłopaka. 

***

Po dwóch tygodniach stan Dracona unormował się na tyle, że mógł wrócić do szkoły. Przez kolejny tydzień miał leżeć w dormitorium i odpoczywać, ale on uparł się, że będzie chodził na zajęcia. Po obiedzie pewnego dnia Dumbledore poprosił Harry'ego i Dracona do swojego gabinetu, a kiedy już siedzieli na miejscu zauważyli, że dyrektor jest inny niż do tej pory. 
-Doskonale wiecie, że za dwa tygodnie rok szkolny dobiegnie końca-zaczął.-Oboje wiecie, że do tego czasu wola Czarnego Pana musi się spełnić. 
-Pan wie?-zdziwił się Draco. 
-Oczywiście, Draco. Wiem też, że nie jesteś w stanie go wykonać i wykona go panna Potter.
-Moja siostra?-zapytał Harry z niedowierzaniem. 
-Niestety. Myśleliśmy, że w końcu przejrzysz na oczy, Harry. To ona zdradziła Zakon. 
-A ja jej zaufałem. 
-To teraz nie ważne. Draco będzie musiał udawać, że chce to zrobić, a ona powie, że stchórzył. Jutro, Harry udasz się ze mną.  

***

Następnego dnia przed kolacją Harry i Dumbledore stali na Wieży Astronomicznej omawiając plan. Po chwili dyrektor złapał Pottera za ramię. Harry obrócił się. Natychmiast poczuł, jakby był ściskany przez grubą gumową rurę. Nie mógł zaczerpnąć oddechu. Każda część jego ciała była ściskana do granic możliwości. I wtedy, kiedy pomyślał, że zaraz się udusi, niewidoczna rura zdała się pęknąć i wylądował w chłodnej ciemności, wdychając świeże, słone powietrze. Harry poczuł sól i słyszał załamujące się fale. Lekka, chłodna bryza rozwiewała jego włosy, kiedy spojrzał w stronę morza i rozgwieżdżone niebo. Stał na odłamie ciemnej skały, pod nim pieniła i burzyła się woda. Kilka wielkich odłamków skały, takich, jak ten, na którym stali Harry i Dumbledore, wyglądało jakby zostały wyrwane z twarzy urwiska w jakimś punkcie w przeszłości. Był to dosyć posępny i niemiły widok. Morze i skała, bez śladu drzewa, kępy trawy czy ziarna piasku.

***

W Hogwarcie Draco i Blaise siedzieli w dormitorium Prefekta. Blondyn przechadzał się nerwowo po pokoju, oczekując sowy, która miała przyjść tego wieczoru. Zabini był jedyną osobą, nie licząc Harry'ego i Dumbledore'a, która wiedziała o jego planach. Nie pochwalał tego, ale też nie krytykował przyjaciela. Chciał mu pomóc, ale nie wiedział jak. 
-Blaise-odezwał się Malfoy, a kiedy brunet kiwnął głową, że go słucha, kontynuował.-Gdyby Hermiona pytała Cie, gdzie jestem, powiedz jej, że mam szlaban u Snape'a, dobrze?
-Jasne. Może jednak chcesz się wycofać?
-Nie, z tego nie da się wycofać. 
-Stary...
-Dzięki, że jesteś, Blaise. 
-Przecież Cie nie zostawię. Przyjaciół się nie zostawia. O której masz tam być? 
-Za chwilę. Ale nie wiem co powiem Hermionie, kiedy ją gdzieś spotkam. 
-Jest teraz z Pansy u niej. Ale jesteś pewny? Możesz zostać tutaj.
-Nie. Oni mogą ją zabić. Tak tylko ucierpi reputacja Malfoy'ów. Idę-chłopak ruszył do drzwi, a kiedy stał już jedną nogą na korytarzu, odwrócił się.- Dzięki-powiedział ostatni raz i odszedł. Przez całą drogę na Wieże Astronomiczną spierał się ze swoimi myślami. Niedługo to się skończy-przypomniał sobie słowa Hermiony i mając wyrzuty sumienia wspiął się na Wieże, gdzie czekali na niego Śmierciożercy. Dumbledore, który dopiero przed kilkoma chwilami wrócił do szkoły, patrzył uważnie na poczynania chłopaka. Nie zrobisz tego-usłyszał w swojej głowie blondyn, w którego teraz wpatrywali się wszyscy obecni. 
-On nie da rady-oznajmiła Potter z wrednym uśmieszkiem.-Chyba, że się mylę, co, Malfoy? Expelliarmus-różdżka Dumbledore'a znalazła się z ręce Gryfonki, która czekała na krok Ślizgona.-Zrobisz to czy nie?!-wszyscy w napięciu oczekiwali na reakcję chłopaka. On sam walczył ze sobą, żeby przynajmniej odzyskać mowę. 
-Avada Kedavra-usłyszał głos Snape'a,. Czuł się, jakby czas stanął w miejscu. Martwe ciało dyrektora runęło w dół Wieży, a Śmierciożercy zbiegli szybko. On stał w miejscu patrząc tępo w miejsce, gdzie jeszcze przed chwilą stał nauczyciel. Po kilku minutach poczuł jak ktoś łapie go za ramię i ciągnie po schodach. Kiedy stanęli zauważył ciemne  włosy Harry'ego. 
-Musimy iść. Śmierciożercy wciąż są w zamku-oznajmił.-W waszym dormitorium czeka już McGonagall-blondyn skinął głową i szybkim krokiem ruszył za Wybrańcem. Gdy znaleźli się w Pokoju Wspólnym Prefektów Hermiona rzuciła mu się na szyję.-Teleportujemy się z stąd przez Świstoklika. Nasze rzeczy powinny być już na miejscach-stwierdził Potter w miarę naturalnym tonem, ale wszyscy wiedzieli, że w duszy ciężko przeżywa dzisiejsze wydarzenia. McGonagall postawiła na stoliku trzy inne przedmioty.-Draco i Hermiona łapią za książkę, Pansy i Blaise za pióro, ja za pudełko-zażądał. 
-Ale dlaczego ty nie będziesz z nami?-zapytała Pansy.
-Harry będzie na razie bezpieczniejszy u wujostwa-odpowiedział Zabini, a Gryfon podszedł do dziewczyny i przytulił mocno do siebie. Po chwili cała piątka teleportowała się, a nauczycielka wyszła szybko do gabinetu dyrektora, gdzie czekała już reszta nauczycieli. 


~~ ~~↔~~
A o to i kolejny rozdział. Jednak Alex_x nie mogła go dokończyć na czas, bo niestety leży w szpitalu i poprosiła mnie bym go dokończyła. Długo mi zajęło, aby złapać wątek, ale mam nadzieję, że jakoś wyszło. Alex_x przeprasza, że nie dodała  rozdziału, ani miniaturki na czas, ale zdrowie jej nie pozwoliło i jeśli mi się uda to ja napiszę coś za nią i jeśli jej się spodoba to wstawię. Kolejny rozdział być może znów napiszę ja, o ile ten Wam się spodoba. Chyba, że chcecie czekać na Alex_x. 
Autorka przeczytała ten rozdział i nie znalazła defektów, z czego jestem dumna. Mam nadzieję, że jest choć trochę dobry, jak dla Was. 

Pozdrawiam, Emma, oraz buziaki od Alex_x.

2 komentarze:

  1. Rozdział fajny.:)
    Czekam na kolejny.:)
    Niech Alex_x szybko wraca do zdrowia, mam nadzieję, że to nic poważnego.:)
    Pozdrawiam,
    la_tua_cantante_

    dramione-badz-moja-nadzieja.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Super rozdział!!! Czekam z niecierpliwością na następny!
    Mam nadzieję, że Alex_x szybko wróci do zdrowia :)

    OdpowiedzUsuń