czwartek, 6 czerwca 2013

Rozdział 4.

Znowu była na tej łące. Siedziała na jednej z ławek. Deszcz uderzał o jej parasol. Ona czekała. Czekała na niego. Tak jej się zdawało. Poczuła jak ktoś zasłania jej oczy od tyłu. Odwróciła się momentalnie. Przed nią stał Draco , Harry i Blaise.
-Cześć, Mała - przywitali się chłopcy,a na jej twarzy pojawił się promienny uśmiech, który odwzajemnili. Malfoy, Zabini i Potter usiedli obok niej ,a blondyn przytulił się do dziewczyny.
-Czyżby się nasz Smoczek zakochał.?- zarechotał Blaise ,a Harry mu zawtórował.  -Zostaw Smoka bo cie do piachu pośle - zażartował czarnowłosy.
- Głupi jesteście- skwitowała Hermiona jeszcze bardziej wtulając się w przyjaciela.
-Panna Potter również się zakochała-stwierdził Zabini.
-Zab,mówił Ci ktoś ,że u Munga leczą choroby związane z głową.?
-Wspominał mi tata.
-Ludziska, ja muszę iść do domu, bo tata niedługo wróci - oznajmił Draco wstając.- Spotkamy się jeszcze. Chłopcy do Ciebie napiszą - szepnął w stronę Hermiony, która jeszcze raz się w niego wtuliła. - Będę tęsknił, Misia.
-Ja też. Ale chyba należy mi się coś, nie.? - powiedziała dziewczyna nastawiając policzek, który chłopak pocałował. Chwilę potem już go nie było. Na łące została tylko Hermiona, Harry i Blaise.
-Szkoda mi go - stwierdził Potter.- Nawet po upadku Voldemorta , jego ojciec zachowuje się jak tyran.
- Widzisz,ale ostatnio w ogóle się nie uśmiecha- zauważył Zab.- A jak Cie traktują Ci mugole?- zwrócił się do brązowowłosej. Dziewczyna wzruszyła tylko ramionami.
-Niedługo będziemy znowu rodziną,mała - obiecał Harry przytulając Hermione. -A w tedy już nigdy nie pozwolę Cie zabrać.
    Obudziła się zlana potem. Rozejrzała się po pomieszczeniu, w którym jest. Była w Skrzydle Szpitalnym. Na jednym z krzeseł przy swoim łóżku rozpoznając blondwłosą czuprynę Ślizgona, który spał. Przewróciła się na drugi bok z zamiarem ponownego zaśnięcia, jednak poczuła jak ktoś łapie ją za łokieć. Obróciła się do poprzedniej pozycji i napotkała stalowo-błękitne tęczówki Malfoy'a.
-Cześć, Misia - powiedział łagodnie Draco. Dziewczyna nie potrafiła ukryć swojego zdziwienia.
-Jak powiedziałeś.?
-Cześć,misia - powtórzył spokojnie i posłał Gryfonce szczery uśmiech, który mało kto znał.-Co w  tym takiego dziwnego.?
-Nie, nic.Tylko śniło mi się, że tak do mnie mówisz jak miałam siedem lat.
-Naprawdę.? Znaczy, że pamiętasz.
-Co.?
-Łąkę, mnie, Harry'ego, Blaise'a, pocałunek, przytulanie.
-Czytasz mi w myślach.?
-Nie, tylko to się już kiedyś wydarzyło.
-Nie bardzo Cie rozumiem, ale to był tylko sen. Pamiętałabym, że Harry jest moim bratem, a ty i Zabini przyjaciółmi. Więc wybacz. Wiem, że obiecałam dziś, że zaprowadzę Cię do Pokoju Życzeń...
-To było trzynaście dni temu.
- Co?! Ile?!
- Trzynaście dni. Tyle byłaś nieprzytomna. Pani Pomfley prosiła, że jakbyś się obudziła, to masz wypić te eliksiry, a ona przyjdzie do Ciebie rano i jak będzie okey, to wypuści do dormitorium-oznajmił Draco, podając dziewczynie trzy fiolki z kolorowymi cieczami. Hermiona wypiła je krzywiąc się obrzydzenia i z powrotem położyła się na poduszkę.
-Długo tu siedzisz?
-Trzynaście dni.
-Na prawdę?-zdziwiła się brązowooka. Blondyn kiwnął tylko głową.- Idź do siebie. Zapewne się nie wyspałeś.
- Jedna noc w te, czy we w te nie zrobi mi różnicy.
-To może położysz się koło mnie? Nie chcę mieć wyrzutów sumienia.
- Wyśpij się. Ja tu zasnę.
-Chodź tu i nie marudź-chłopak położył się obok Hermiony, która odwróciła się od niego tyłem. Poczuła jak jego ręka spoczywa na jej talii i przysuwa ją bliżej Ślizgona. Malfoy wtulił się w Gryfonkę i zasnął.
Był w ładnym pokoju, urządzonym w stylu dziewczynki. Siedział na wygodnym fotelu obok okna. Znał to pomieszczenie jak własną kieszeń. W drzwiach pojawiła się Hermiona, a za nią Harry i Blaise. Weszli i usiedli obok blondyna.
-Mamy problem- oznajmił stanowczo Malfoy.- Ojciec chce skasować Hermionie pamięć.
-To tak jak Dumbledore-dodał Harry.-Trzeba ją jakoś chronić.
-Harry ma racje. Ale nie da się tego uniknąć. My mamy tylko siedem lat, a on jest jakieś dwadzieścia razy starszy. Nie ma szans.
-Ja mam pomysł-odezwała się Hermiona.- Bo jeśli któryś z was będzie miał moje wspomnienia, kiedyś może mnie znaleźć i mi je oddać, nie?
-Fakt-zgodził się Zabini.-Ale który z nas miałby je wziąć?
-Najlepiej ty,stary. U ciebie są najbezpieczniejsze - stwierdził Potter.
-A jak się nigdy nie spotkamy?
-Zab, wszyscy jesteśmy czarodziejami. Nawet jeśli Hermiona będzie myślała, że jest mugolem, do Hogwartu będą musieli ją przyjąć ze względu na moc.
-Zgadza się. Mała, pomyśl o wszystkim co razem przeszliśmy,aż pojawi się pierwsza łza. My ją zabierzemy - powiedział Draco, a Hermiona spełniła prośbę. Przed oczami stanęły jej wszystkie wspomnienia związane z nią i jej przyjaciółmi. Po chwili pojawiła się błękitna łza, którą blondyn zabrał do malutkiej fiolki i podał ją Zabiniemu. Chłopak schował ją do kieszeni i uśmiechnął się do Hermiony. Malfoy podszedł do dziewczyny i mocno przytulił.
- Ja chce być z wami- szepnęła tak, żeby cała trójka mogła ją usłyszeć. Blaise i Harry podeszli do niej i tak jak Draco przytulili się do niej.
-Będzie dobrze -zapewnił Potter.
-Może tak będzie lepiej-stwierdził Zabini.- Jeśli  wojna się dopiero zaczyna i miałabyś wszystko pamiętać, Voldemort mógłby Cie wykorzystać, żeby osłabić Harry'ego, Nikt o Tobie praktycznie nie wie. Oprócz kilku osób inni myślą, że jesteś tylko córka mugoli, a nie Potterów.
-Zgadza się. Będzie okey. Idziemy, nie ?
-Ja jeszcze chwilę zostanę- odpowiedział Draco nie odrywając się od Hermiony.- Zobaczymy się potem- Blaise i Harry pożegnali się z dziewczyną i wyszli. Malfoy usiadł na fotelu sadzając szatynkę na swoich kolanach i przytulając ponownie. Obu po policzkach spłynęły łzy. On chłonął jej zapach, jakby mieli się już nigdy nie spotkać.
   Obudziła się sama w szpitalnym łóżku. Po chwili pielęgniarka ją zbadała , podała kilka eliksirów i wypuściła do dormitorium, dając zwolnienie na tydzień.
Dziewczyna weszła do Pokoju Wspólnego. Nikogo tam nie było, więc udała się do swojego pokoju. Przez uchylone drzwi usłyszała strzępki rozmowy miedzy Draconem, a Harry'm.
-I co? Uwierzyła Ci?! -krzyknął Potter.
-Zamknij się. Zaraz może wrócić.
-Uwierzyła ?
-Nie.
-Wiesz, że może się dowiedzieć dopiero po siedemnastych urodzinach.
-Mam czekać jeszcze rok? Może mam ją ciągle obrażać, co?
-Stary,wiemy,  że masz z tym kłopot, ale nie ma innego wyjścia - Hermiona usłyszała głos Blaise'a, który najwyraźniej siedział gdzieś w kącie pokoju.
-No,tak. Obydwaj możecie z nią normalnie pogadać. Blaise ją przeprosi, że nie stanął po jej stronie kiedy ten dupek, Malfoy ją obrażał i zostaniecie sobie z powrotem przyjaciółmi.A ja co? Dalej będę musiał ją obrażać i patrzeć jak się z Wami śmieje. To cholernie boli. Jeszcze ten Weasley się do niej przystawia- oburzył się Draco.
-Ron jest nieszkodliwy- stwierdził Harry.
-Ona się w nim może zakochać !
-Nie będzie mogła jeśli coś jeszcze do Ciebie czuje.
- Taaa... czuje. Nienawiść za te wszystkie lata.
-Dobrze wiesz, że to co razem przeszliście da jej zapomnieć o tym co było złe.
-Skąd to możesz wiedzieć ?
-Bo to moja siostra i jak ją skrzywdzisz to pożałujesz, że się urodziłeś.
-Własnie- dodał Zabini.
-Sami każecie mi ją krzywdzić! Tak jakby nie mogła się dowiedzieć teraz.
-Nie może, Draco. Dopóki sami nie wiemy jak mamy pokonać przepowiednie, albo Hermiona nie skończy siedemnastu lat może to jej zaszkodzić -przypomniał Harry. Miedzy całą trójką zapanowała cisza. Hermiona szturchnęła drzwi i weszła do środka. Z udawanym zdziwieniem spojrzała na gości. Oni tylko się uśmiechnęli i kazali jej usiąść.
-Szybko Cie wypuściła- stwierdził blondyn. Dziewczyna nic nie odpowiedziała tylko wzruszyła ramionami i uśmiechnęła się do niego. Uwielbiał kiedy to robiła. Jeszcze bardziej lubił, kiedy ten uśmiech kierowała do niego, choć nie zdarzało się zbyt często.
-Może się położysz spać ?-zaproponował Harry. -Zapewne się nie wyspałaś.
-Muszę iść  do Snape'a- rzucił Draco i najszybciej jak tylko mógł wyszedł, co spowodowało niemały szok u Gryfonki. Popatrzyła na chłopców, a oni wzruszyli ramionami.
-A mogę wiedzieć, dlaczego mam zaszczyt widzieć was tutaj razem, nieskaczących sobie do gardeł? -zapytała po dłuższej chwili.
-Postanowiliśmy zakopać topór wojenny- wyjaśnił Zabini.- Z tej okazji zapraszamy szanowną panią Prefekt, na maleńką imprezę w gronie dwóch Ślizgonów oraz, jeśli się pani zgodzi, dwóch Gryfonów.
- Hmm... Czemu nie?
-Przepraszam za wszystko. Zrozumiem jeśli mi nie wybaczysz.
-Wybaczyłam.
- No to dawaj misia - brunet rozłożył ręce, a  dziewczyna przytuliła się do niego. Od pewnego czasu coraz częściej myślała o nim, Draconie i Harry'm. Chociaż głównie o Malfoy'u. Kiedy Blaise ją przytulił poczuła jakieś dziwnie znane jej już uczucie, którego nie potrafiła opisać. Po chwili odkleiła się od niego i uśmiechnęła do chłopców.- Pomożesz mi znaleźć Malfoy'a ?- zapytał Zabini Harry'ego, a ten kiwnął głową i pożegnawszy się z Hermioną wyszli z pokoju. Zaskoczona Gryfonka położyła się do łóżka i zasnęła.
W tym czasie Harry i Blaise siedzieli w dormitorium czarnowłosego.
-Blaise, może my jednak źle robimy, że każemy Draco udawać jakby nigdy nic nie było?
-Ale co? Ma od razu powiedzieć jej kim jest.? Zastanów się. On to niezła papla.
-Ale w tej sytuacji może nie wypapla.Powiemy mu, że ma się postarać ją przeprosić i spróbować bez żadnych wspomnień.
-No w sumie, można by spróbować. Myślisz, że im się uda?
-Zawsze zdawali się być w sobie po uszy zakochani, to czemu nie ? On po za nią świata nie widzi. Nie bylibyśmy jego przyjaciółmi gdybyśmy dalej go tym katowali.
-Co racja, to racja. Trzeba mu tylko powiedzieć, żeby się nie zbłaźnił. Robimy tak. Ja idę do Hermiony, ty idź do Dracona. W stu procentach siedzi w sowiarni.
-Jasne, ale jak Miona będzie spać to jej nie budź, tylko sobie posiedź. Na biurku leżą książki, a w barku obok szafy powinna być butelka Ognistej.
-Niegrzeczna panna Potter?
-Raczej wkurzający się przyjaciel.
-Braciszek, stary.
-Jasne, ale dla niej jestem tylko przyjacielem. Dobra ruszamy na pewna smierć- zaśmiał się Potter i po kilku minutach był już w sowiarni. Blondwłosy Ślizgon siedział na schodach z twarzą ukrytą w dłoniach.
-Weź mi powiedz, czemu to tak musi być- blondyn nawet nie patrząc na przybysza,wiedział, że to jego przyjaciel. Chciał żeby ktoś mu w końcu wyjaśnił  dlaczego musi taki być. Żeby najlepiej było już tak jak dawniej.- Powiedz mi, czemu to ja mam ją tak ranić. Czemu nie mógłby być to Zab?
-Stary, ja wiem jak się czujesz. Ty straciłeś dziewczynę, którą kochasz, a ja straciłem siostrę. Ale to nie będzie trwać wiecznie. Ty możesz się o nią postarać,  nie jak o Potter, ale jak o Granger.
-Ale jak kocham Hermione Potter, a nie Granger. Moja Hermiona już nie żyje! Jej już nigdy nie będzie ! Zawsze będzie tylko głucha pustka i nic więcej ! Nawet jeśli ja bym wrócił,  ona nie będzie mnie kochać ! W jej oczach będę już na zawsze zimnym dupkiem! I dzięki komu ?! Przyjaciołom, którzy tak bardzo chcieli, żeby ona nic nie wiedziała! Nienawidzę was!
-Do ciężkiej cholery ! Miałem wyrzec się siostry! Też bolało! Nie zrobiłem tego dla siebie, tylko dla niej! Żeby nie musiała cierpieć jako moja siostra kiedy przyjdzie do Hogwartu! Żeby mogła normalnie żyć! Sam tego nie chciałem! Mylisz się myśląc, że mi jest łatwo być tylko jej przyjacielem ! Zastanów się kto ma gorzej! Ty sobie znajdziesz dziewczynę, ja siostry już nie. Rok cię nie zbawi.
- Ona nie będzie mnie chciała. Nie po tym co jej zrobiłem.
- Nie doceniasz jej. Ona jest mądra  potrafi wybaczyć. Ale postaraj się. Dzisiaj u Baise w dormitorium.
- O której?
- Dwudziestej. Masz być, jasne?
- Jak słońce.
- A z resztą chodź - Potter wstał i razem z Malfoy'em szybkim krokiem wyszli z Sowiarni. Mijali różne portrety, klasy i uczniów. Była sobota, więc w zamku nie zostało wiele osób. Uczniowie, których mijali, w większości byli to drugoklasiści. Blondyn nie wiedząc gdzie ciągnie go przyjaciel, szedł za nim jak za magnesem. Kiedy doszli do portretu Grubej Damy, Harry wypowiedział hasło i przepuszczając Dracona w przejściu, wszedł do Pokoju Wspólnego. Blondyn chciał wejść do dormitorium czarnowłosego, jednak ten zaciągnął go do pokoju Hermiony. Dziewczyna jeszcze spała, a Blaise czytał jakąś książkę. Chłopcy podeszli do niego i usiedli na biurku. Brunet spojrzał na nich, a potem posłał pytające spojrzenie Harry'emu. Ten tylko uśmiechnął się i wziął książkę, którą trzymał Zabini.
- Co Cię tak na transmutację? - zapytał widząc okładkę.
- A nie można?
- Nie bronię.
- Po co mnie tu przyprowadziłeś? - spytał Draco, który do tej pory siedział wpatrując się w Hermione. Na jej twarzy gościł lekki uśmiech. Oddychała spokojnie.
-Zobaczysz jak się Hermiona obudzi - odpowiedział Potter zeskakując z biurka i podchodząc do okna. Na dworze padał deszcz. Ciężkie krople uderzały o szybę. Ciemne chmury krążyły wokół zamku. Drzewa w Zakazanym Lesie kołysały się z każdym podmuchem wiatru. Uwielbiał takie dni. Mogłyby zdarzać się częściej.
- Cześć, mała- powiedział nadal patrząc na krajobraz rozciągający się przed zamkiem. Nie musiał patrzeć czy dziewczyna jeszcze śpi, czy już wstała, bo i tak dobrze o tym wiedział.
-Cześć- przywitała się Hermiona.- Czemu wy znowu razem siedzicie u mnie?
- Bo musimy pogadać.
- A i mnie może to poczekać, nie?
- Nie bardzo.
- Okey, to zamieniam się w słuch.

3 komentarze:

  1. No wreszcie :D
    Świetny rozdział :)
    I jak mogłaś skończyć w takim momencie? :c
    W ogóle strasznie ciekawią mnie te wszystkie tajemnice :D
    czekam na next :)
    zapraszam do siebie na 5 rozdział ;)
    droga-do-milosci.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajne, ładnie piszesz. Te wszystkie sekrety achh xD Lecę czytać dalej.
    Pozdrawiam,
    Miss Avada

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudo!!!!!!!!!!!!! Po prostu uwielbiam !!!!!!! :)
    Pozdro i duzo weny!

    OdpowiedzUsuń